Prokuratura Okręgowa w Warszawie we wrześniu 2017 r. wszczęła śledztwo w sprawie ewentualnych przestępstw karnych skarbowych Fundacji Otwarty Dialog. Materiałów dostarczył łódzki Urząd Celno-Skarbowy.
– Badamy m.in. przepływy finansowe pomiędzy podmiotami związanymi z Fundacją w kontekście prawidłowości składanych przez nią sprawozdań finansowych – przyznaje „Rzeczpospolitej” prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury. Śledztwo toczy się w sprawie, co oznacza, że dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów. – Znajduje się na etapie gromadzenia materiału dowodowego – zaznacza Łapczyński.
Milionowe przychody
Rąbka tajemnicy uchylił tygodnik „Sieci”. Opisał, że fundacja korzystała ze zwolnień podatkowych, a pomiędzy organizacją a spółkami personalnie z nią powiązanymi przepływały pieniądze. Chodzi m.in. o firmę męża Ludmiły Kozłowskiej Bartosza Kramka – Silk Road (on jest prezesem, ona wiceprezesem).
Spółka Silk Road ma ubogą stronę internetową. Reklamuje doradztwo wizerunkowe (PR) i biznesowe („przygotowujemy twoją firmę do działania na rynkach zachodnich”), ale choć działa od 2012 r., to m.in. zakładka „o firmie” jest pusta. Zespół stanowią młodzi działacze Fundacji, ale poza tym nie wiadomo, co formalnie wiąże ją z Fundacją, która korzystała z wysokich zwolnień podatkowych (dziś ich zasadność bada prokuratura). Jak napisał tygodnik „Sieci”, po roku od przejęcia nieaktywnej spółki przez Kramka jej przychody (głównie za doradztwo) sięgnęły aż 1,6 mln zł, a za kolejny 2014 rok – już 3,6 mln zł. Tygodnik ujawnił, że aż 3,2 mln zł dla Silk Road przelała spółka z Glasgow – Kariastra Project PLP o niejasnej strukturze właścicielskiej, z rajów podatkowych.
Osoba niepożądana
Jednak wątpliwości wokół finansów fundacji, czyli ewentualne przestępstwo karne skarbowe – nie mogły być podstawą wydalenia z UE Ludmiły Kozłowskiej (obywatelki Ukrainy), co stało się na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która powołała się na „bezpieczeństwo państwa”.