– Każdy otoczyłby opieką jednego więźnia politycznego, śledziłby, co się z nim dzieje, wysyłał listy – tłumaczy „Rz” Adam Lipiński z Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o pokazanie, że ktoś jeszcze o nich pamięta, że są politycy gotowi występować w imieniu więźniów sumienia. Początek akcji, w której może wziąć udział nawet 100 posłów, zbiega się z wizytą pięciorga kubańskich opozycjonistów. Przylecieli z USA do Warszawy na zaproszenie Fundacji Wolność i Demokracja. Prócz spotkań w Sejmie mieli w programie rozmowę z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
91-letniemu Huberowi Matosowi, byłemu towarzyszowi broni braci Castro, który – oskarżony o „zdradę rewolucji” – spędził 20 lat w więzieniu na Kubie, a od 30 lat mieszka w Miami, towarzyszą Calixto Navarro, Orlando Gutierrez, Sylvia Iriondo i Anolan Ponce. Wszyscy działają w antycastrowskich ruchach w USA. Przyjechali prosić Polaków właśnie o pomoc dla więźniów politycznych na Kubie, których liczbę szacują na ponad 300.
[srodtytul]Błędy Unii[/srodtytul]
– Unia Europejska ma możliwości wywierania presji na Kubę, powinna je wykorzystać i doprowadzić do demokratycznych zmian – mówi „Rz” Huber Matos. – A Polska ma wystarczający prestiż, by kształtować politykę Brukseli wobec Kuby. Chcemy, żeby stała się przeciwwagą dla wpływów Hiszpanii.
Opozycjoniści nie zostawiają suchej nitki na socjalistycznym rządzie José Zapatero, który forsuje poprawę relacji z Hawaną za wszelką cenę. – Kraje Europy, które miały kiedyś kolonie, zwykle wpływają na decyzje UE wobec tych obszarów, bo najlepiej znają ich sytuację. Na nieszczęście na Kubie istnieje dyktatura, a Hiszpania ma rząd, który zgadza się z nią pod względem ideologicznym – dodaje Orlando Gutierrez.