Apele i protesty zaczęły się mnożyć po incydencie, który przytrafił się Olegowi Kozłowskiemu, liderowi opozycyjnej organizacji młodzieżowej Obrona. W czwartek po wyjściu z domu spotkał go dzielnicowy i doprowadził do wojskowego punktu poborowego.
Tam Kozłowskiemu odebrano dokumenty i bez badań medycznych skierowano jako szeregowego do jednej z jednostek wojskowych.
Dopiero nazajutrz Kozłowskiemu udało się skontaktować z bliskimi. Młody polityk poinformował, że został zaciągnięty do wojska bezprawnie. – Po pierwsze, jestem studentem dziennych studiów, po drugie, po zdobyciu pierwszego wyższego wykształcenia otrzymałem wojskowy stopień porucznika, a więc nie mogę służyć jako szeregowy – opowiedział Kozłowski dziennikarzom, dodając, że ogłosił strajk głodowy.
Cierpiący na chorobę nóg młody mężczyzna potrzebował pomocy medycznej już po dobie odmawiania przyjmowania posiłków. W szpitalu wojskowym spędził jednak zaledwie kilka godzin.
– Poinformowano nas, że w nocy został wykradziony i przewieziony do jednostki wojskowej w Riazaniu – opowiada matka Olega Kozłowskiego. Wcześniej obiecano jej, że syn zostanie skierowany na badania do jednej z moskiewskich klinik.