Funkcjonariusze drogówki nie muszą już pobierać pensji – żartują rosyjscy kierowcy. Powód tych dowcipów to wprowadzone 1 stycznia wyższe kary za łamanie przepisów drogowych. Ale rząd zapewnia, że celem nowych restrykcyjnych przepisów nie jest napełnienie milicyjnej kiesy, lecz ukrócenie plagi drogowego piractwa w Rosji.
Za jazdę bez zapiętego pasa Rosjanie zapłacą obecnie równowartość około 50 złotych, czyli pięć razy więcej niż w zeszłym roku. Siedmiokrotnie wzrosła grzywna za przejazd na czerwonym świetle. Natomiast za przekroczenie dozwolonej prędkości o 60 kilometrów kierowca może zostać nawet pozbawiony prawa jazdy na pół roku. Wcześniej płacił najwyżej 500 rubli (ok. 60 złotych). Za jazdę po pijanemu lub bez prawa jazdy grozi z kolei areszt do 15 dni lub grzywna 300 złotych.
Rosyjskie władze mają nadzieję, że kary nie tylko odstraszą piratów drogowych, ale uratują życie ich potencjalnym ofiarom. Co roku pod kołami aut ginie w Rosji ponad 30 tysięcy ludzi, a ponad 300 tysięcy odnosi obrażenia. To jeden z najwyższych wskaźników na świecie. –
Sytuacja jest porównywalna z działaniami wojennymi – podkreślił podczas przednoworocznej narady rządu Dmitrij Miedwiediew, wicepremier i faworyt Kremla w zbliżających się wyborach prezydenckich. Chciałby, by w ciągu dwóch lat liczba ofiar wypadków drogowych spadła o jedna trzecią.
W porównaniu z restrykcjami obowiązującymi w innych krajach rosyjskie kary nie wydają się wygórowane. Ich wprowadzenie wzbudziło jednak protesty.