Według informatorów “Rz” znających Kameruńczyka Mol miał umrzeć w nocy z piątku na sobotę. Szpital Zakaźny na warszawskiej Woli, do którego został przewieziony z aresztu, nie chce udzielać informacji o okolicznościach śmierci. – Po przewiezieniu do nas jego stan był beznadziejny. Ostatnie kilka dni to było właściwie tylko podtrzymywanie go przy życiu za pomocą aparatury – mówi “Rz” jedna z osób pracujących w szpitalu.
Kilka dni przed śmiercią Simona Mola odwiedzili w szpitalu jego afrykańscy znajomi. – Miał bardzo ciężkie zapalenie płuc i to prawdopodobnie było bezpośrednią przyczyną śmierci. Lekarze dawali mu kilka dni, a co najwyżej kilka tygodni życia – mówi “Rz” osoba znająca Afrykańczyków. Co dzisiaj sądzi o Molu? – Nic nie wiedzieliśmy o jego życiu prywatnym. Utrzymywał je w całkowitej tajemnicy – mówi.
Proces Mola w ubiegłym tygodniu został zawieszony ze względu na ciężki stan jego zdrowia. Teraz będzie umorzony.
[srodtytul]Ból i gniew[/srodtytul]
– Jestem wstrząśnięta, bo nie spodziewałam się, że cała sprawa zakończy się w taki sposób – mówi “Rz” jedna z ofiar Simona Mola, 23-letnia studentka, którą zaraził wirusem HIV. – Jego śmierć na pewno oszczędzi nam, wszystkim zakażonym przez niego kobietom, przeżyć, niepokojów i załamań psychicznych związanych z procesem. Jednak z drugiej strony czujemy pewien niedosyt, że nie został skazany, a wyrok za to, co zrobił, nie zostanie odczytany na sali sądowej. Jego śmierć na nowo przypomina nam, że choroba, którą nas zaraził, jest śmiertelna i że nad nami też ciąży wyrok – podsumowuje.