Pogarsza się sytuacja w Kraśniku. W 38-tysięcznym mieście głównym pracodawcą jest Fabryka Łożysk Tocznych. Chce zwolnić 290 osób z 2,5-tysięcznej załogi. Pierwsze wypowiedzenia wręczono z końcem listopada. Nie wiadomo, czy na tym się skończy, bo zakład ma spółki córki i licznych poddostawców – w sumie w produkcji łożysk uczestniczy co najmniej 3,5 tys. osób. – Obawiamy się efektu domina. Tym bardziej że na znalezienie tym ludziom pracy nie ma większych szans – twierdzi Andrzej Tybulczuk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kraśniku.
Zakładów o podobnym profilu produkcji w najbliższej okolicy nie ma. Tymczasem fabryka zwalnia 34 tokarzy, 41 szlifierzy, 21 ślusarzy, 22 monterów łożysk. – Będziemy im proponować przeszkolenie lub przekwalifikowanie. Albo podjęcie działalności na własny rachunek – dodaje Tybulczuk. Zaraz jednak zastrzega: w przypadku tej ostatniej propozycji może być kłopot ze znalezieniem niszy na rynku i przystosowaniem się do nowej sytuacji. Dla wielu zwalnianych fabryka łożysk była jedynym miejscem pracy w życiu. Ponad 100 z tych osób ma więcej niż 45 lat. Prawie 100 – ponad 55 lat.
[wyimek]68proc. zwalnianych pracowników w Fabryce Łożysk Tocznych w Kraśniku ma więcej niż 45 lat[/wyimek]
Podobne kłopoty przeżywa również Hajnówka w województwie podlaskim. W 21-tysięcznym mieście wszystko kręci się wokół przemysłu drzewnego. Tymczasem 180 osób zwalniają tam Fabryki Mebli Forte. Niewykluczone, że cięcia kadrowe u lokalnych producentów mebli i ich poddostawców będą wkrótce większe, bo branża meblarska jest najbardziej narażona na skutki kryzysu z powodu dużego udziału w eksporcie.
Na rynek pracy w Stargardzie Szczecińskim wpłynie z kolei kondycja branży motoryzacyjnej. Największym pracodawcą w mieście ma bowiem zostać koncern oponiarski Bridgestone. Właśnie uruchamia tam fabrykę opon. Jednak z powodu dekoniunktury firma już zmniejszyła zatrudnienie – z planowanych 750 osób ma przyjąć do pracy jedynie 350.