Prohibicję w Rzymie wprowadzono w ostatni piątek. Na ulicach nie wolno – na razie do marca – spożywać alkoholu po godzinie 21, w lokalach od 2 w nocy. To efekt skarg mieszkańców zmęczonych hałasem i całonocnymi zabawami.
Decyzję podjął burmistrz miasta Gianni Alemanno wywodzący się z centroprawicowej partii Lud Wolności. – Chcemy skończyć z sytuacją, kiedy jedni świetnie się bawią kosztem innych – powiedział agencji AP przedstawiciel władz miasta Dino Gasperini. – Naszym obowiązkiem jest chronienie interesów wszystkich obywateli, również tych, którzy na co dzień nie piją.
Zbulwersowani są jednak właściciele restauracji i barów. W pierwszy weekend działania zakazu skontrolowano 150 lokali, jeden zamknięto. Policja wystawiła 20 mandatów na kwotę 500 euro. – Musimy być czujni. Sytuacja przypomina prohibicję w Stanach Zjednoczonych w 1920 roku – powiedział dziennikowi „Corriere della Sera” lider lokalnej grupy przedsiębiorców.
Właściciele lokali nie wierzą, że zakaz poprawi sytuację.
– Jeżeli na ulicach Rzymu pojawiają się nie dość, że pijani, to jeszcze agresywni imprezowicze, to władze słusznie podjęły taką decyzję – mówi „Rz” dr Ewa Woydyłło, psycholog ds. uzależnień z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – Skoro właściciele barów i restauracji są niezadowoleni, to może niech przejmą odpowiedzialność za gości, którzy za drzwiami lokalu tracą panowanie nad sobą.