39-letni konsultant IT właśnie za pośrednictwem Internetu postanowił po sześciu latach rozstać się z żoną. Upokorzona pani Brady twierdzi, że mąż nie uprzedził jej o swoich zamiarach. – Zadzwonił do mnie bliski przyjaciel z Danii i zapytał, jak się czuję – powiedziała dziennikowi „Daily Mail”. To od niego dowiedziała się o wpisie na portalu. – Gdyby Neil poprosił mnie o rozwód, zgodziłabym się. Nigdy nie chciałabym go unieszczęśliwić – dodała.
Mieszkający obecnie z matką Brady twierdzi, że już wcześniej wspominał o separacji. Dlaczego wybrał taki sposób na obwieszczenie swej decyzji o rozstaniu? – Łatwiej jest się rozejść bez patrzenia prosto w oczy. To mniej boli – tłumaczy „Rz” psycholog Iwona Biernat.
Rozstania przez Internet nie są nowością w Niemczech czy Francji, gdzie popularne stały się portale, które pozwalają tanio i szybko doprowadzić do rozwodu.
Na stronie divorce.fr można wybrać adwokata, który załatwi wszelkie niezbędne formalności. Wystarczy stawić się na rozprawie i po piętnastu minutach cieszyć się już z oficjalnie unieważnionego małżeństwa. Także w Polsce działa odpowiednik strony – rozwód.pl, choć w naszym kraju e-rozwód nie jest jeszcze możliwy i wszelkie formalności trzeba załatwiać w tradycyjny sposób.
Najbardziej oszczędne, jeśli chodzi o czas i finanse, wydaje się jednak rozwiązanie wprowadzone przez muzułmanów w stanie Uttar Pradesh w Indiach. Pary mogą tam wziąć ślub lub rozwieść się za pomocą esemesa. Druga z opcji została jednak przewidziana tylko dla mężczyzn.