W ubiegłym roku do domu Kamisy Mohammed Sawadi w mieście al Chamli wtargnął funkcjonariusz saudyjskiej policji religijnej. Zastał kobietę w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn - Fahda i Hadiana. 24-letni Fahd powiedział, że ma prawo przebywać w tym domu, gdyż jako dziecko był karmiony piersią przez Sawadi. To według prawa islamskiego oznacza, że jest jej synem. Tłumaczył, że przyniósł kobiecie chleb, a Hadian jest jego kolegą i przyszedł razem z nim. Policjant nie dał jednak wiary tym tłumaczeniom i aresztował obydwu. Według obowiązującego w Arabii Saudyjskiej prawa mężczyźni i kobiety, których nie łączą więzi pokrewieństwa ani małżeństwo, nie mogą przebywać w tym samym pomieszczeniu.
Po gruntownym zbadaniu sprawy Komisja Promowania Cnoty i Zapobiegania Występkom (policja religijna) orzekła, że Fahd skłamał: nie był karmiony przez Sawadi. Sprawę przekazano do sądu, który wymierzył kary całej trójce: po 40 batów i cztery miesiące więzienia dla Sawadi i Fahda oraz 60 batów i pół roku pozbawienia wolności dla Hadiana.
Kobieta zapowiedziała apelację, podtrzymuje, że karmiła Fahda. W jej obronie wypowiada się na forach internetowych wielu Saudyjczyków. – Przecież ona jest dla niego jak babcia. 40 batów? Jak ona zniesie taki ból? – powiedziała CNN obrończyni praw kobiet Wajeha al Huwaider.
Niektórzy mają nadzieję, że bulwersujący wyrok przeleje czarę goryczy i doprowadzi do zmian w wymiarze sprawiedliwości Arabii Saudyjskiej. W lutym król Abdullah zapowiedział usunięcie konserwatystów z kierownictwa resortu. Wielotysięczna armia funkcjonariuszy policji religijnej co dzień sprawdza, czy Saudyjczycy przestrzegają nakazów dotyczących modlitw, ubioru i separacji płci. Tropi kobiety prowadzące samochody lub podróżujące bez zgody mężów.
Zwalnianych twardogłowych zaczęli zastępować młodsi urzędnicy. Jak jednak pokazuje przypadek Sawadi, reforma nie postępuje tak szybko, jak oczekiwali liberalni Saudyjczycy. Potwierdziły to również wydarzenia z ubiegłego tygodnia, kiedy zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy usiłowali uzyskać w Rijadzie autograf od pisarki Halimy Muzfar. To też uznano za złamanie prawa.