Położone w sercu Södermanlandii posiadłości wraz z zamkiem i nieruchomościami Karol XVI Gustaw dzierżawi od 1965 roku. Dzierżawa obejmuje m.in. 450 ha pól uprawnych, a także 1400 ha lasów.
Trzy lata temu monarcha postanowił zająć się ekologiczną hodowlą bydła. Rozbudował farmę i zakupił 300 krów. Jak na Szwecję biznes nie przyniósł oszałamiających zysków, zaledwie 18 tys. euro rocznie. Szwedzi dowiedzieli się jednak przy okazji, że król od lat otrzymuje dopłaty dla rolników, i to takie, iż nawet przy słabym popycie na mięso ekologiczne może spać spokojnie. W 2008 roku na jego konto wpłynęło 190 tys. euro – trzy razy więcej niż rok wcześniej.
[srodtytul]Pieniądze dla książąt i miliarderów[/srodtytul]
Królewski dwór konsekwentnie odmawia komentarzy na temat wykorzystywania unijnych funduszy przez Karola Gustawa, ale w Internecie rozpętała się burza. Większość osób krytykuje króla, choć zdarzają się też jego obrońcy, którzy argumentują, że Szwecja jest drugim największym płatnikiem netto do unijnego budżetu i nie ma powodu, aby cząstka tych pieniędzy nie wracała do kraju.
Szwedzki monarcha jest jednym z wielu zamożnych arystokratów, którzy się bogacą na dopłatach dla rolników. Unijna pomoc jest bowiem wypłacana od hektara posiadanej ziemi uprawnej, a arystokracja od stuleci należy do największych posiadaczy ziemskich. Z dotacji korzysta m.in. książę Monako Albert II, a w Wielkiej Brytanii książę Westminster. Znajduje się on na trzecim miejscu listy najbogatszych Brytyjczyków i chociaż dysponuje majątkiem szacowanym na 7 miliardów euro, otrzymał w 2008 roku ponad pół miliona euro dopłat.