Ludwik Dorn i Zbigniew Ziobro przyłapani kilka dni temu przez fotoreporterów “Faktu” na wspólnym obiedzie w Sushi Bar Restaurant długo i gęsto musieli się tłumaczyć, że nie knuli zamachu stanu w Prawie i Sprawiedliwości. Czy odstraszy to innych graczy sceny politycznej od bywania w znanych miejscach? Na pewno nie. Bo obyczaje zmieniły się na dobre. To, co kiedyś bywało omawiane w zaciszu sejmowej restauracji, dziś załatwia się na posiedzeniach w popularnych lokalach. Po pierwsze – polityk też celebryta i lubi się polansować. A po drugie?
– Bary w Sejmie są za szybko zamykane. Nie można wieczorem posiedzieć – szczerze wyznaje jeden z posłów PiS. No i jest jeszcze lęk przed reporterami. Mimo ograniczeń w poruszaniu po budynkach parlamentu nałożonych jeszcze przez marszałka Ludwika Dorna i utrzymanych przez Bronisława Komorowskiego (PO) dziennikarze docierają praktycznie wszędzie.
A informacje o tym, jak to (w poprzedniej kadencji) po dodaniu sobie piwkiem otuchy posłowie PO: Roman Kosecki i Andrzej Biernat, w środku nocy dobijali się do pokoju skąd inąd znanej z bujnego życia towarzyskiego ówczesnej posłanki Samoobrony Sandry Lewandowskiej, szybko stawały się dla tabloidów tematem dnia.
Niektórym tęskno do tych czasów.
– Takie imprezy, jakie w latach 90. bywały w barze Za Kratą, odeszły bezpowrotnie – smuci się poseł Adam Hofman (PiS).