Knajpiane życie polityków

Złapani w kadrze. Choć tropią ich wciąż paparazzi, nie rezygnują z ubijania interesów politycznych w ulubionych restauracjach

Aktualizacja: 19.06.2009 03:55 Publikacja: 19.06.2009 03:35

Adam Michnik (redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”) i Jerzy Urban (właściciel i redaktor naczelny „N

Adam Michnik (redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”) i Jerzy Urban (właściciel i redaktor naczelny „Nie”) przyłapani przez fotoreporterów „Wprost” po wspólnej kolacji w warszawskiej restauracji (2005 r.)

Foto: Wprost

Ludwik Dorn i Zbigniew Ziobro przyłapani kilka dni temu przez fotoreporterów “Faktu” na wspólnym obiedzie w Sushi Bar Restaurant długo i gęsto musieli się tłumaczyć, że nie knuli zamachu stanu w Prawie i Sprawiedliwości. Czy odstraszy to innych graczy sceny politycznej od bywania w znanych miejscach? Na pewno nie. Bo obyczaje zmieniły się na dobre. To, co kiedyś bywało omawiane w zaciszu sejmowej restauracji, dziś załatwia się na posiedzeniach w popularnych lokalach. Po pierwsze – polityk też celebryta i lubi się polansować. A po drugie?

– Bary w Sejmie są za szybko zamykane. Nie można wieczorem posiedzieć – szczerze wyznaje jeden z posłów PiS. No i jest jeszcze lęk przed reporterami. Mimo ograniczeń w poruszaniu po budynkach parlamentu nałożonych jeszcze przez marszałka Ludwika Dorna i utrzymanych przez Bronisława Komorowskiego (PO) dziennikarze docierają praktycznie wszędzie.

A informacje o tym, jak to (w poprzedniej kadencji) po dodaniu sobie piwkiem otuchy posłowie PO: Roman Kosecki i Andrzej Biernat, w środku nocy dobijali się do pokoju skąd inąd znanej z bujnego życia towarzyskiego ówczesnej posłanki Samoobrony Sandry Lewandowskiej, szybko stawały się dla tabloidów tematem dnia.

Niektórym tęskno do tych czasów.

– Takie imprezy, jakie w latach 90. bywały w barze Za Kratą, odeszły bezpowrotnie – smuci się poseł Adam Hofman (PiS).

Politycy wyemigrowali więc poza parlament. Niedaleko.

– Najczęściej spotykają się w pobliżu Sejmu. Dopiero na poważniejsze polityczne spotkania wybierają się gdzieś dalej – opowiada “Rz” Mariusz Kuczewski, redaktor naczelny portalu Starnews. pl. – Na przykład politycy Samoobrony, zwłaszcza Janusz Maksymiuk, gustowali w wyprawach na sushi do Wilanowa – dodaje dziennikarz.

[srodtytul]Śledzik po japońsku[/srodtytul]

Kuchnia orientalna zrobiła wśród polityków karierę wręcz zawrotną. Stałymi klientami Sushi Bar Restaurant są obok Ziobry oraz Dorna jeszcze inni byli i obecni posłowie PiS. Ale surowe ryby wcina także lewica.

– Lubię tam wpaść od czasu do czasu – mówi “Rz” Wojciech Olejniczak, nowy eurodeputowany SLD. – Ale z Ziobrą nie biesiaduję – zastrzega. I przyznaje, że jak nie idzie na sushi, to wybiera inne dalekowschodnie przysmaki, np. te z restauracji Tomo na Kruczej w Warszawie. Tam umawia się na rozmowy z politycznymi partnerami.

– A na potańcówki chodzę z żoną i przyjaciółmi. Ale nie powiem gdzie, bo to czas dla nich, nie dla mediów czy polityków – zastrzega Olejniczak.

O tym, jak groźne dla wizerunku bywają nieoficjalne spotkania, przekonał się zimą 2005 r. redaktor naczelny “Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Dziennikarze “Wprost” przyuważyli go biesiadującego w dobrej komitywie z Jerzym Urbanem, szefem postkomunistycznego tygodnika “Nie”. Publikacji zdjęć obu panów siedzących w restauracji orientalnej na warszawskim MDM towarzyszyło też ujawnienie nagrania z ich rozmów.

[srodtytul]Rysio lubi high life[/srodtytul]

Eurodeputowana lewicy Joanna Senyszyn zarzeka się, że na knajpy nie ma czasu, bo za dużo pracuje. Ale i ją dopadł wirus dalekowschodni.

– Jeśli gdzieś chodzę, to tylko towarzysko. Najchętniej w Gdyni do lokali z chińską kuchnią – zdradza “Rz” Senyszyn.

Dokąd chodzą ci działacze lewicy, którzy wolą luksus? W kwietniu ubiegłego roku dziennikarze “Faktu” sfotografowali Ryszarda Kalisza wychodzącego z restauracji Michel Moran – Bistro de Paris nieopodal placu Piłsudskiego. Jak oceniali wówczas dziennikarze, polityk SLD miał bardzo poważne problemy z poruszaniem się i wejściem do samochodu.

– Rysiek lubi knajpy i puby, które są na topie. Czuje się wtedy częścią wielkiego świata – mówi jeden z jego klubowych kolegów. Jak dowiedziała się “Rz”, Kalisz najbardziej lubi jadać w restauracji AleGloria Magdy Gessler przy placu Trzech Krzyży, a bawić się w popularnym w światku warszawskiej elity klubie gay friendly Utopia. Nie tak dawno paparazzi zauważyli tam również byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza z jego Isabel.

Politycy PiS preferują wyjścia grupowe. – Wychodzimy razem, tak po pięć – sześć osób. Duszą towarzystwa jest Iwona Arent –mówi poseł Arkadiusz Mularczyk. Dokąd? Obok – znowu! – sushi barów preferują lokale, takie jak Szpilka na placu Trzech Krzyży, Montenegro przy Natolińskiej i klub jazzowy Tygmont. Gdy zamiast jedzenia szukano rozrywek tanecznych, prym zwykle wodził Zbigniew Ziobro. Jeszcze przed wyborami w 2005 roku głośno było o jego dyskotekowych podbojach. Teraz polityk PiS się ustatkował.

– W Krakowie sporo tych knajp Zbyszek zwiedzał, ale to się skończyło, kiedy pod pantofel wzięła go Patrycja – opowiada jeden z małopolskich posłów PiS. – Głównie bywał Pod Jaszczurami. A teraz to już nie wiem.

– A ja swoich gości zabieram do Wedla – chwali się poseł Maks Kraczkowski, sekretarz Rady Politycznej PiS. – Na gorącą czekoladę. Jestem tam codziennie. Dostałem już kartę stałego klienta – cieszy się polityk.

[srodtytul]Zaginiony duch Zagłoby, Szparka i Szpulka[/srodtytul]

W czasach sarmackiej Rzeczypospolitej, gdy politykowano nie tylko na sejmikach, ale i w karczmach, niejeden szlachcic pięścią lub szablą dowodził słuszności swoich poglądów politycznych. Dziś nawet najbardziej skłóceni posłowie PiS oraz Platformy nie mają okazji do takich pojedynków. Po prostu bawią się osobno.

– Z platformersami nie pijemy – podkreśla Adam Hofman z PiS. I wyrzuca młodym z PO, że wybierają lans w popularnych lokalach Warszawy, jak Szparka czy Szpulka, zamiast biesiad w domu.

Miłość do Cafe Szparka w Warszawie jest wśród polityków rozpowszechniona prawie tak szeroko, jak słabość do sushi. Przychodzą tu wszyscy, niezależnie od orientacji partyjnej.

– Zaglądają na małe nieoficjalne polityczne spotkania, ale prywatnie też – opowiada Piotr Jaworowicz z Cafe Szparka. – Umawiają się u nas na wywiady z dziennikarzami. Kto? Różnie. Bywa Wojciech Olejniczak z SLD, bywa i Paweł Poncyljusz z PiS.

Czasem te spotkania kończą się politycznym skandalem. Tak było, gdy media doniosły w 2008 r., że właśnie podczas spotkania w Szparce Sławomir Sierakowski z “Krytyki Politycznej” namawiał Wojciecha Olejniczaka do zerwania sojuszu z Demokratami. pl.

Z racji tej popularności Szparka oraz jej siostrzane lokale Szpilka i Szpulka są prawdziwym rajem dla paparazzich oraz... przeciwników politycznych szukających okazji do skompromitowania konkurenta. Niedawno znany polityk PiS po wypiciu kilku kieliszków natknął się po wyjściu na zawiadomionych przez “życzliwego” fotoreporterów.

[srodtytul]Kto dostanie po głowie[/srodtytul]

Kompromitujących zdjęć w tabloidach boją się i politycy koalicji, i opozycji. Jarosław Gowin wyznał “Rz”, że przez paparazzich wszystkie poważne polityczne spotkania przeniósł z restauracji do zamkniętych gabinetów i prywatnych mieszkań. A kiedy tak się nie da?

– Na poważne spotkania w Warszawie wybieram pewną awangardową kawiarnię, której nazwy nie zdradzę. Przychodzi tam głównie zbuntowana młodzież, a nie politycy – mówi.

Jak ustaliła “Rz”, w Warszawie posła Gowina można spotkać w Jazz Cafe na Pięknej, a w Krakowie w Loch Camelot.

Donalda Tuska można było kiedyś regularnie spotkać w restauracji Macieja Kuronia Studio Buffo. Siedzieli tam też Mirosław Drzewiecki, Janusz Palikot czy Paweł Graś. Wpadał również Grzegorz Schetyna.

Gdzie dziś bawi się PO? Niedawno dziennikarze “Super Expressu” zauważyli Sławomira Nowaka, szefa gabinetu politycznego premiera, i szefa kancelarii Tomasza Arabskiego raczących się piwem w popularnej restauracji przy placu Na Rozdrożu. Sam Donald Tusk lubi zaglądać do Restauracji Orientalnej w hotelu Sheraton.

Mirosław Drzewiecki, minister sportu, wyznaje “Rz”, że spotkania restauracyjne to kontynuacja wielkiej polityki innymi środkami. – Często wychodzę z posłami opozycji. W nieformalnych rozmowach można politykom konkurencyjnych partii wiele rzeczy wyjaśnić – twierdzi Drzewiecki. – Nieformalny kontakt potem procentuje. Ja na przykład dzisiaj spotkałem się z byłą minister sportu Elżbietą Jakubiak z PiS, bo mamy, o czym rozmawiać.

Niektórzy są jednak mniej odważni. – Gdyby się żona dowiedziała, że baluję bez niej, to nieźle dostałbym po głowie – mówi Arkadiusz Mularczyk z PiS. – Ale chyba tego nie napiszecie?

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów:

[mail=w.wybranowski@rp.pl]w.wybranowski@rp.pl[/mail]

[mail=a.niewinska@rp.pl]a.niewinska@rp.pl[/mail][/i]

Ludwik Dorn i Zbigniew Ziobro przyłapani kilka dni temu przez fotoreporterów “Faktu” na wspólnym obiedzie w Sushi Bar Restaurant długo i gęsto musieli się tłumaczyć, że nie knuli zamachu stanu w Prawie i Sprawiedliwości. Czy odstraszy to innych graczy sceny politycznej od bywania w znanych miejscach? Na pewno nie. Bo obyczaje zmieniły się na dobre. To, co kiedyś bywało omawiane w zaciszu sejmowej restauracji, dziś załatwia się na posiedzeniach w popularnych lokalach. Po pierwsze – polityk też celebryta i lubi się polansować. A po drugie?

Pozostało 93% artykułu
Społeczeństwo
6 grudnia pod znakiem śnieżyc i zamieci. IMGW pokazał mapę. Gdzie będzie najgorzej?
Rozmowa
Mateusz "Exen" Wodziński: Chcę wsparciem podziękować Ukraińcom
Społeczeństwo
Decydują się losy naszego regionu, musimy działać!
Społeczeństwo
Mateusz "Exen" Wodziński z Nagrodą „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia. Mobilizuje własnym przykładem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Społeczeństwo
Jaka będzie zima 2024/2025? Najnowsza prognoza długoterminowa od grudnia do marca
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska