Czy sąd zadrwił sobie z biedy

Po odebraniu Róży rodzicom. Mieszkańcy Błot Wielkich zamierzają interweniować w tej sprawie u ministra sprawiedliwości

Aktualizacja: 24.08.2009 08:32 Publikacja: 23.08.2009 20:23

Dopóki żyję, będę walczył o Różyczkę – zapewniał Władysław Szwak. Kurator stwierdził, że 62-latek je

Dopóki żyję, będę walczył o Różyczkę – zapewniał Władysław Szwak. Kurator stwierdził, że 62-latek jest za stary, by być dobrym ojcem

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Władysław Szwak, ojciec dziewczynki: – W nocy wstaję, bo spać z tych nerwów nie mogę. Coś mnie dusi, robota z rąk leci. Jak tyle kłamstw o człowieku można powiedzieć...

Wioletta Woźna, matka: – Oddałam dziecko, bo co miałam robić. Życie jakoś toczy się dalej. W obejściu dużo do roboty, do krów chodzę. Ale miałam nadzieję, że Różyczka do nas wróci.

[srodtytul]Sołtys: to dobrzy ludzie[/srodtytul]

Błota Wielkie w Wielkopolsce to kilkanaście obejść rozsianych wśród pól i lasów. Zagroda Szwaków leży na skraju osady. Mały chlewik, niewykończone pomieszczenie gospodarcze, przykryta deskami studnia. Za parterowym domem rdzewieją stare rolnicze maszyny i jakieś żelastwo (pan Władysław kiedyś handlował złomem). W mieszkaniu – kontrasty. Brudnawe ściany, podniszczone meble i telewizor Philipsa. W kuchni stary piec, za to w pokoju dziecinnym komputer, poskładane w stosiki ubranka dla niemowlaka, kryty wózek. I puste łóżeczko.

Pan Władysław i pani Wioletta siedzą na tapczanie. Ona błądzi gdzieś myślami, rzadko się wtrąca do rozmowy. On wyrzuca z siebie potoki słów. Często krzyczy. Po chwili głos mu się łamie. – Jestem już zmęczony. Tyle razy o tym opowiadałem – rzuca.

Gdy poznał Wiolettę, ta była wdową z czwórką dzieci. Po śmierci pierwszego męża wpadła w depresję. Leczyła się, a sąd odebrał jej dzieciaki. Odtąd ich nie widuje. Potem wspólnie próbowali układać sobie życie.

– Mam 19 sztuk bydła i świń ze 30. Zarabiałem też na usługach. A to sąsiadom drewno zwieźć traktorem, a to coś w obejściu naprawić. Kiedyś Wioletta piła, a teraz nic. W tym domu ani wódki nie ma, ani piwa. Mamy jeszcze trójkę dzieci. Dobrze się uczą, nie chodzą głodne, a tu takie coś – krzyczy. – Różyczkę nam ukradli.

– To dobrzy ludzie, chcemy im pomóc – deklaruje Jarosław Mikołajczak, sołtys Błot Wielkich i radny gminy Wronki, w której leży wieś. – Przy burmistrzu Wronek powstał komitet. Zbieramy pieniądze na remont ich domu, wykończenie łazienki. Potrzeba 24 tys. zł, mamy 6 tys.

Zapowiada, że mieszkańcy będą walczyć o to, by Róża wróciła do domu. – Zamierzamy wysłać pismo do ministra sprawiedliwości. Poruszymy niebo i ziemię – twierdzi sołtys.

[srodtytul]Drastyczny środek [/srodtytul]

W lipcu Sąd Rejonowy w Szamotułach odebrał Wioletcie Woźnej nowo narodzone dziecko. Oparł się na opinii kuratora, który stwierdził, że w domu panuje bałagan, ojciec jest stary (62 lata), a matka nie gwarantuje właściwej opieki. W piątek zażalenie matki odrzucił Sąd Okręgowy w Poznaniu. – Musieliśmy skonfrontować ze sobą dobro, jakim jest kontakt rodzica z dzieckiem, zwłaszcza bezpośrednio po urodzeniu, z dobrem, jakim jest bezpieczeństwo dziecka – tłumaczył podczas konferencji prasowej prezes sądu Krzysztof Józefowicz.

– Ta decyzja to drwina z biedy. Sąd jedynie przypuszcza, że dziecku może się stać krzywda. I kierując się tym przypuszczeniem, sięgnął po najbardziej drastyczny środek, jakim było odebranie malucha. To zmusza do refleksji nad stanem polskiego wymiaru sprawiedliwości – uważa Małgorzata Heller -Kaczmarska, adwokat Wioletty Woźnej.

– To kuriozalna decyzja – ocenia orzeczenie sądu Zbigniew Czerwiński (PiS), wiceszef Sejmiku Województwa Wielkopolskiego. – W działaniach urzędników pojawia się tendencja, by uznać, że najniebezpieczniejszym miejscem dla dziecka jest dom rodzinny.

– Do decyzji sądu można mieć zastrzeżenia. Przecież w naszym kraju działa wiele organizacji społecznych pomagających rodzinom. W tym przypadku też zadeklarowały wsparcie – wtóruje mu Krzysztof Michałkiewicz, poseł PiS z Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Dodaje, że w Szwecji czy Danii decyzje o odebraniu dziecka rodzicom są podejmowane przez urzędników, a nie przez sądy, dlatego łatwiej je podważyć.

– Trudno komentować sprawę, nie znając dokładnego uzasadnienia sądu i pełnej sytuacji rodziny – zastrzega Tatiana Ostaszewska-Mosak, psychoterapeuta i psycholog kliniczny. – Ale bulwersuje argumentacja mówiąca o zaniedbaniu w domu czy brudzie. Przy trójce dzieci trudno zachować porządek, zwłaszcza kobiecie w zaawansowanej ciąży. Gdy mamy do czynienia z takim dysonansem, trudno mieć stuprocentowe zaufanie do decyzji sądu.

[srodtytul]Walka się nie skończyła[/srodtytul]

Tymczasem rodzina z Błot Wielkich może mieć kolejne problemy. Niedawno kurator wniósł o odebranie im trójki starszych dzieci. – Sprawa jest w toku – mówi Heller -Kaczmarska.

W środę rodzice przejdą specjalistyczne badania w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno-Konsultacyjnym. M. in. od tego zależy przyszłość ich dzieci. Nie kończy się też walka o Różę. Sąd pozbawił prawa do opieki jedynie matkę. Praw Władysława Szwaka nie kwestionował, bo ten nie jest oficjalnie uznanym ojcem. – Nie mogło do tego dojść, bo zgubił dowód. Gdy go znajdzie, uzna swoje ojcostwo. Wówczas będziemy walczyli, by dzieci zostały przy nim – tłumaczy mec. Heller -Kaczmarska.

– Dopóki żyję, będę walczył o Różyczkę – zapewnia Szwak. Na pytanie o kolejne posiedzenia sądu milknie i zaczyna nerwowo miąć gazetę. – Sąd? To mówi pan, że będzie jeszcze jakiś sąd?

[ramka][srodtytul]Kiedy można odebrać dziecko[/srodtytul]

Rodziców można pozbawić praw rodzicielskich, gdy nie są w stanie zapewnić dziecku prawidłowego rozwoju moralnego, intelektualnego i emocjonalnego oraz gdy ich postawa zagraża jego bezpieczeństwu. Niedopuszczalne jest np. stosowanie wobec dziecka kar szkodzących jego fizycznemu i duchowemu rozwojowi, zmuszanie go do pracy mogącej odbić się na jego zdrowiu, skłanianie do popełnienia przestępstwa czy tolerowanie złego prowadzenia się.Gdy rodzic odbywa karę więzienia, jego prawa można zawiesić na czas przebywania w ośrodku odosobnienia. Jeśli rodzic jest psychicznie chory, praw rodzicielskich można go pozbawić, gdy choroba wymaga, by został ubezwłasnowolniony.

[i]—zal[/i][/ramka]

Władysław Szwak, ojciec dziewczynki: – W nocy wstaję, bo spać z tych nerwów nie mogę. Coś mnie dusi, robota z rąk leci. Jak tyle kłamstw o człowieku można powiedzieć...

Wioletta Woźna, matka: – Oddałam dziecko, bo co miałam robić. Życie jakoś toczy się dalej. W obejściu dużo do roboty, do krów chodzę. Ale miałam nadzieję, że Różyczka do nas wróci.

Pozostało 93% artykułu
Społeczeństwo
Kielce: Poważna awaria magistrali wodociągowej. Gdzie brakuje wody?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni