Trzy lata temu Lars Vilks narysował Mahometa jako psa. Dla muzułmanów już samo rysowanie proroka to obraza, a pies uważany jest przez nich za zwierzę nieczyste. Kraje islamskie protestowały przeciw opublikowaniu kontrowersyjnych rysunków, a al Kaida wyznaczyła nagrodę za głowę artysty. Z tego powodu w czasie wykładu w Uppsali nad bezpieczeństwem Szweda czuwali agenci służby bezpieczeństwa (Säpo), ochroniarze i miejscowa policja.
Vilks prezentował film z fotografiami gejów, w większości nagich, uprawiających seks. Na twarzach mieli maski wyobrażające Mahometa. Nie zdążył wiele powiedzieć, gdy z pierwszego rzędu zerwał się 18-latek i uderzył go głową w klatkę piersiową, tak że Vilks wpadł na ścianę. Spadły mu okulary. – Próbował mnie przewrócić – komentował potem zaatakowany artysta. Trzeba było czterech osób, by oderwać napastnika – dodał.
Jego zdaniem atmosfera na sali, gdzie zgromadziło się około 250 słuchaczy, od początku była napięta. Kiedy nastawił projektor, z napiętej zamieniła się we wrogą. Część publiczności żądała, by wyłączył film. – To pornografia; znieważasz Mahometa – krzyczeli słuchacze. Artysta twierdzi, że używali inwektyw pod jego adresem. Najbardziej agresywni nie chcieli opuścić sali.
W tumulcie, który powstał po ataku na Vilksa, dwóch policjantów odniosło lekkie obrażenia. Policja użyła gazu pieprzowego. Zatrzymała dwie osoby, kobietę i mężczyznę w wieku 20 lat.
Vilks zapewnia, że stosuje się do zaleceń policji. Nie sądzi jednak, by z powodu incydentu w Uppsali musiał zrezygnować z publicznych wystąpień. Dwa miesiące temu rysownik stał się obiektem nowej fali pogróżek, gdy szwedzka prasa zamieściła karykaturę proroka jako psa. Dwie Amerykanki podejrzane o podżeganie do zabicia artysty siedzą obecnie w areszcie w USA.