Wczoraj na Krakowskim Przedmieściu już od rana gromadzili się ludzie. Miejskie służby odgrodziły trasę przemarszu spod krzyża do kościoła św. Anny, dokąd miał zostać przeniesiony, metalowymi barierkami już o trzeciej nad ranem. Pod krzyżem została grupka przeciwników jego przeniesienia, która „wartowała” tu od wielu dni, także w nocy. Mieli flagi narodowe, mniejsze krzyże i transparenty. Na jednym z nich umieszczono zdjęcia zmarłych w katastrofie smoleńskiej i napis: „Czy Bóg tak chciał? Czy zdrajcy i NKWD są tak silni?”.
Relacja na żywo z wydarzeń przed pałacem na zyciewarszawy.pl
Z drugiej strony barierek ponad tysiąc protestujących też przyniosło krzyże i transparenty: „Witamy w PRL”, „Polsko obudź się”, „Katyń trwa”. Mówili, że gdy krzyż sprzed pałacu zostanie zabrany, postawią nowy. Atmosfery modlitwy nie było. Za to słychać było okrzyki: „Brońcie krzyża”, „Tu jest Polska, a nie Moskwa”, „Tusk musi odejść”. Skandowano też imię prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przed pałacem pojawili się posłowie tej partii: Stanisław Pięta i Jolanta Szczypińska.
Zgodnie z planem krzyż o godz. 13 miał zostać przeniesiony w uroczystej procesji do kościoła św. Anny. Tuż przed godz. 13 z grupki pod krzyżem kilka osób wbiegło na środek Krakowskiego Przedmieścia i nawoływało zgromadzonych za barierkami do ratowania krzyża.
Odpowiedź była niemal natychmiastowa. Ludzie zaczęli napierać na barierki, które nie wytrzymały. Strażnicy miejscy użyli wobec tłumu gazu łzawiącego.
– Tak się traktuje społeczeństwo? Gazem po oczach! – żalił się „Rz” pan Szymon, udając się po pomoc do karetki pogotowia. Poszkodowanych było więcej. – To bandyci, a nie polskie służby – oburzał się pan Bogdan. Robił zdjęcia strażnikom miejskim i spisywał ich numery. – Będę pisał na nich skargi – zapowiada. Tłum skandował „ZOMO” oraz „Gestapo”.