„Szukam wydawcy”, „Wydawnictwa i ich obyczaje”, „Jak znaleźć wydawcę” – takich grup dyskusyjnych jest w polskim Internecie coraz więcej: od społecznościowych portali typu GoldenLine po największe fora jak Gazeta.pl. Gatunek? Dowolny: powieść historyczna, kryminalna, współczesna, o miłości, fantasy, horror. Szuflady domorosłych autorów są pełne.
Co na to wydawcy? Na ich stronach powtarzają się zwroty: „zostań naszym autorem”, „zapraszamy do współpracy”. I zwykle groźne memento „nie wydajemy poezji”. Niektórzy ostrożniej: proszą o telefon, a dopiero potem o nadesłanie wydruku komputerowego.
Kandydatom na mistrzów pióra cierpliwości nie brakuje: odesłani z kwitkiem w jednym wydawnictwie dzwonią do drugiego. Wiedzą, co robią. Mistrz horroru Stephen King otrzymał listy odmowne z 12 wydawnictw, zanim udało mu się zadebiutować. Pierwszego tomu przygód Harry’ego Pottera pióra Joanne K. Rowling także z początku nikt nie chciał.
Do wydawców trafiają więc tysiące powieści Polaków marzących o karierze na miarę Kinga czy choćby Katarzyny Grocholi.
[srodtytul]Wzór: Mniszkówna[/srodtytul]