Artur Bartkiewicz: Iran a sprawa wyborów w Polsce. Nie podpalajmy kraju, gdy świat płonie

Na naszych oczach rozgrywa się kolejny akt dramatu, w którym ład międzynarodowy stworzony po II wojnie światowej chwieje się w posadach. Czy to na pewno dobry czas na otwieranie kolejnego frontu w wojnie polsko-polskiej?

Publikacja: 22.06.2025 13:14

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Premier Donald Tusk jeszcze w piątek mówił, że nikt w Polsce nie powinien podważać wyniku wyborów prezydenckich. Ale już w sobotę wpisem w serwisie X jednoznacznie zasugerował, że z tymi wynikami nie wszystko jest w porządku, a obóz zwycięzców – Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Karol Nawrocki – nie chce poznać prawdziwego wyniku wyborów. Innymi słowy, postanowił uspokoić sytuację, dolewając oliwy do ognia, który od pewnego czasu roznieca m.in. Roman Giertych.

Dlaczego władza wykonawcza powinna trzymać się jak najdalej od przesądzania o rozstrzygnięciu wyborów

Tymczasem od tej sprawy władza wykonawcza powinna trzymać się jak najdalej. Rozstrzyganie o prawidłowości bądź nieprawidłowości wyborów należy do Sądu Najwyższego i to on decyduje, czy należy ponownie przeliczać głosy oraz gdzie koniecznie to trzeba zrobić. I ma to głęboki sens z punktu widzenia demokracji, bo gdyby to rządzący przesądzali o ważności i prawidłowości wyborów, trudno byłoby unikać pokusy liczenia głosów do skutku albo wdrażania w życie scenariuszy zgodnie z popularnym przed laty w Sejmie hasłem: „trzeba anulować, bo przegramy”. Nieprzypadkowo cytat „nieważne, jak się głosuje, ważne, kto liczy głosy” przypisuje się Józefowi Stalinowi, który z demokracją miał tyle wspólnego, ile ma wspólnego krzesło z krzesłem elektrycznym. Dlatego dla zachowania demokratycznych standardów utrzymanie decydującej roli Sądu Najwyższego w procesie wyborczym jest kluczowe, nawet jeśli jest to sąd, który budzi dziś tak wielkie emocje. Sytuację w sądownictwie trzeba uzdrowić, ale nie poprawimy standardów demokratycznych, jeśli władza będzie podważała wynik wyborów, które przegrała, domagając się czegoś, co nie leży w jej kompetencji.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Kto może rozstrzygnąć wątpliwości w sprawie wyborów, czyli na progu katastrofy

Jeśli gdziekolwiek doszło do nieprawidłowości, głosy należy bezwzględnie przeliczyć raz jeszcze – tak jak zrobiono to w 13 obwodowych komisjach wyborczych. Każdy obywatel powinien mieć pewność, że jego głos został właściwie policzony. Ale jednocześnie każdy obywatel musi mieć zaufanie do demokracji w Polsce. Rządzący obecnie słusznie zarzucali PiS-owi niszczenie instytucji państwa demokratycznego, w tym upolitycznianie władzy sądowniczej oraz czynienie z prokuratury oręża w walce politycznej. Ale teraz sami podkładają dynamit pod fundament demokracji. Bo jeśli podważy się wiarę w uczciwość procesu wyborczego, to z demokracji nie pozostanie już nic. I tylko czekać, jak w powstałym chaosie zaczną pojawiać się apele o mocnego człowieka, który zrobi z tym wszystkim porządek. Wśród rządzących mamy wielu historyków – niech przypomną sobie, jak to się kończyło w przeszłości.

Czy chcemy, aby wynik wyborów parlamentarnych w 2027 roku w Polsce był kwestionowany przez tego, kto przegra, bo wszystkie głosy nie zostaną przeliczone dwukrotnie

Czy w obecnej sytuacji międzynarodowej powinniśmy osłabiać pozycję polskiego prezydenta?

Polityczny cel zasiewania nieufności do wyniku wyborów wydaje się jasny – chodzi z jednej strony o utrzymanie mobilizacji swoich wyborców za sprawą mitu o ukradzionym zwycięstwie, z drugiej o osłabienie mandatu prezydenta z przeciwnego obozu. Jednak, biorąc pod uwagę rzeczywistość, w której przyszło nam żyć, może to być dla naszego państwa niebezpieczne. Prezydent odgrywa istotną rolę w polityce międzynarodowej i polityce bezpieczeństwa, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. Czy w sytuacji, w której do wojny za naszymi granicami dochodzi rozkręcająca się spirala bombardowań na Bliskim Wschodzie, naprawdę chcemy wysyłać w świat komunikat, że istnieją wątpliwości, czy polski prezydent ma demokratyczny mandat do sprawowania swego urzędu? Czy w skomplikowanych relacjach z USA, które musimy za wszelką cenę i jak najdłużej zatrzymywać w Europie wobec zagrożenia ze Wschodu, rząd chce wysyłać Donaldowi Trumpowi sygnał, że prezydent RP, którego przyjmuje w Białym Domu, to być może nie prezydent, bo nie przeliczono raz jeszcze wszystkich głosów? Czy wreszcie chcemy, aby wynik wyborów parlamentarnych w 2027 roku w Polsce był kwestionowany przez tego, kto je przegra, bo wszystkie głosy nie będą przeliczone dwukrotnie?

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Pomysł Giertycha. Zamach stanu, czy tylko awanturnictwo?

Jeśli w czasie burzy wchodzimy na najwyższe drzewo, siadamy na gałęzi i zaczynamy ją piłować od strony pnia, to jest wprawdzie szansa, że jakimś cudem wylądujemy na miękkim mchu i unikniemy porażenia piorunem, ale czy naprawdę warto prowokować los?

Premier Donald Tusk jeszcze w piątek mówił, że nikt w Polsce nie powinien podważać wyniku wyborów prezydenckich. Ale już w sobotę wpisem w serwisie X jednoznacznie zasugerował, że z tymi wynikami nie wszystko jest w porządku, a obóz zwycięzców – Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Karol Nawrocki – nie chce poznać prawdziwego wyniku wyborów. Innymi słowy, postanowił uspokoić sytuację, dolewając oliwy do ognia, który od pewnego czasu roznieca m.in. Roman Giertych.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Trump kontra Iran. Król NATO zrobi wszystko dla Izraela
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Cichanouski na wolności. Niech Łukaszenko wybierze drogę Jaruzelskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump idzie na całość. Ameryka na wojnie z Iranem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kto może rozstrzygnąć wątpliwości w sprawie wyborów, czyli na progu katastrofy
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Komentarze
Bogusław Chrabota: Pomysł Giertycha. Zamach stanu, czy tylko awanturnictwo?