Rosjanin spędza na portalach społecznościowych średnio osiem godzin tygodniowo. Więcej – tylko Malezyjczyk. Trzecie miejsce przypadło Turkom. To wyniki badań Digital Life, które przeprowadziła firma TNS. W Rosji nie przyjęły się na dużą skalę globalne portale, takie jak Facebook, MySpace czy Twitter. Najpopularniejsze są ich rodzime odpowiedniki: Vkontakte.ru (rosyjski Facebook) i Odnoklassniki.ru (rosyjska odmiana Naszej-Klasy). Zdaniem badaczy Internetu świadczy to o małej integracji Rosji z globalną siecią. Przyczyną może być bariera językowa – Rosjanie posługują się w Internecie głównie cyrylicą.
Dostęp do Internetu ma (według TNS) około 43 procent Rosjan, ale liczba internautów szybko rośnie – w ciągu roku, według niektórych szacunków, powiększyła się o 15 milionów. Przybywa blogerów. Ogromną popularnością cieszą się portale blogowe, wśród nich najbardziej znany w Rosji LiveJournal, nazywany tutaj ŻeŻe (od Żywoj Żurnał). W odróżnieniu od zdominowanych przez państwo telewizji, które starannie dobierając słowa i kadry, tworzą „alternatywną rzeczywistość”, w blogach i mediach internetowych można zobaczyć prawdziwe, a na pewno bardziej autentyczne, oblicze Rosji.
[srodtytul]Samopomoc i opozycja[/srodtytul]
Gdy latem szalały pożary i władze zapewniały, że sytuacja jest pod kontrolą, to właśnie blogerzy z różnych miejsc Rosji alarmowali, że oficjalne deklaracje mijają się z prawdą. Za pośrednictwem Internetu organizowano społeczne sieci pomocy, która docierała w miejsca zapomniane przez władze.
Do Internetu przenieśli się wypchnięci poza system opozycjoniści, których nie wpuszczono do parlamentu i którym odcięto dostęp do telewizji. A także publicyści, których poglądy są zbyt radykalne, by zmieścić się w ramach tolerowanej w mediach oficjalnych „konstruktywnej krytyki”.