Maraton w Utrechcie, zwany „holenderską bitwą", przez ostatnie cztery lata kończył się wygraną kenijskich biegaczy. Podobnie jak maratony w Rotterdamie, Eindhoven, Enschede i Leiden. Ku rozpaczy organizatorów, którzy marzą o białym zwycięzcy, najlepiej z holenderskim paszportem w kieszeni. Biali biegacze nie mają jednak szans przeciw zwinnym Kenijczykom, którzy specjalizują się w biegach na długi dystans i od 10 lat dominują w europejskich maratonach.
Organizatorzy postanowili więc odwieść ich od uczestnictwa w 42-kilometrowym biegu. Jeśli Holender wygra 25 kwietnia, otrzyma nagrodę w wysokości 10 tysięcy euro. Na Kenijczyków, w przypadku zwycięstwa, czeka zaledwie 100 euro. – Tylko biegacze z oficjalnym zaproszeniem mogą liczyć na wysoką wygraną, a zaprosiliśmy wyłącznie Holendrów – mówi Louran van Keulen, wiceprezes Holenderskiej Królewskiej Federacji Lekkiej Atletyki, która jest współorganizatorem maratonu. Według niej „nadszedł czas, aby dać szansę wyśmienitym rodzimym biegaczom". – Wykluczyć czarnoskórych biegaczy nie można, bo to byłoby sprzeczne z ustawą antydyskryminacyjną. Zniechęcać ich jednak wolno – dodaje działaczka sportowa.
Rada miasta, która przeznaczyła 150 tys. euro na maraton w tym roku, nie jest jednak pewna, czy jest to zgodne z prawem, i kazała komisji ds. równouprawnienia sprawdzić, czy zachowanie organizatora nie kwalifikuje się jako rasizm. – Tego typu pomysły szkodzą wizerunkowi miasta. To bardzo niezręczna sytuacja – podkreśliła Rinda den Besten z zarządu miasta. Organizator maratonu odpiera zarzuty. – To nie jest rasizm. Kenijska dominacja w biegach na długi dystans hamuje rozwój tej dyscypliny w Holandii – tłumaczy van Keulen.
Wiadomość o niższych nagrodach dla czarnoskórych biegaczy wywołała wielkie oburzenie w Kenii. „To wstyd i hańba" – napisał kenijski dziennik „Daily Star", a holenderski biznesmen mieszkający w Nairobi zaoferował, że w przypadku zwycięstwa Kenijczyka dorzuci z własnej kieszeni brakujące 9900 euro do wygranej. – Holandia staje się coraz bardziej ksenofobiczna. Ludziom wydaje się, że są pępkiem świata i nie chcą widzieć dalej niż do brzegu talerza– zaznaczył Gert-Jan van Wijk, który sam uczestniczy w maratonie. Biznesmen zamierza wręczyć kenijskiemu zwycięzcy nagrodę przed holenderską ambasadą w Nairobi.