Aleja Żeglarzy mieści się przy odnowionej ul. Źródlanej wiodącej z głównego placu miasta nad brzeg Zatoki Nowowarpieńskiej. Jej początek i koniec wyznaczają łuki zwieńczone rzeźbami jachtów. O morskich wyczynach Polaków przypominają mosiężne tablice. W sobotę odsłonięto dwie pierwsze poświęcone kapitanom Krzysztofowi Baranowskiemu i Andrzejowi Mendygrałowi. W sumie ma być ich 12.
– Andrzej jest nie tylko twardym kapitanem, ale także wrażliwym i ciepłym człowiekiem. To dla niego miłe wydarzenie po ponad 40 latach pływania – mówi "Rz" Anna Mendygrał, która odsłoniła tablicę z nazwiskiem swojego męża.
Nie ma w Polsce szantymena, który choć raz w życiu nie śpiewałby: "W Bristolu żyła jedna mała, która zgrabną rufkę miała. Gdy halsowała przez ulice, wiatr podwiewał jej spódnicę". To jedna ze zwrotek szanty "Corner Sally", której autorem jest kpt. Mendygrał. Wśród wielu jednostek, którymi dowodził są żaglowiec badawczy PAN "Oceania" oraz bryg "Fryderyk Chopin" – aresztowany w kornwalijskim Falmouth nie może wrócić do kraju.
– Dobijam 65 lat i mile mnie to łechce, że po raz pierwszy trud całego życia został doceniony w taki sposób, ale raczej się z tego powodu nie upiję – mówi "Rz" kpt. Andrzej Mendygrał, który nie mógł być na otwarciu alei. – W typowo angielskie lato, gdy leje co drugi dzień, wykonujemy z załogą drobne prace remontowe na "Chopinie", czekając na jego zwolnienie.
Także kpt. Krzysztof Baranowski, który jest w prywatnej podróży na Lazurowym Wybrzeżu, nie widział jeszcze alei. – Jestem zaszczycony, ale brzmi to nieco tragicznie, jakbym już nie żył – żartuje jedyny Polak, który ma na koncie dwa samotne rejsy dookoła świata. Przypomina, że tablica w Nowym Warpnie to nie pierwszy gest uznania, jakiego doświadczył. Otrzymał honorowe członkostwo w dwóch królewskich klubach żeglarskich, w Brukseli i w brytyjskim Royal Western Yacht Club z Plymouth. – Mam też klucze do kilku amerykańskich miast leżących nad Wielkimi Jeziorami, do których zawijałem podczas regat w 200-lecie USA – dodaje Baranowski.