Strach być chińskim kawalerem

Czterdzieści lat temu – zegarek, rower i maszyna do szycia. Dzisiaj – samochód, mieszkanie i akcje. Wymagania chińskich panien na wydaniu rosną równie dynamicznie jak tamtejsza gospodarka

Publikacja: 18.02.2012 00:01

Strach być chińskim kawalerem

Foto: AFP

Red

Tekst ukazał się w tygodniku Uważam Rze

Na początku grudnia na Youku (chiński odpowiednik portalu YouTube) pojawił się filmik zatytułowany „Ju'e jiaoyi".To gra słów, którą można przetłumaczyć jako „dobieranie się w pary za góry pieniędzy". Nagranie składa się z wyświetlanych na ekranie pytań i odpowiedzi udzielanych przez młodych Chińczyków obojga płci. Po obejrzeniu można się jedynie zastanawiać, jakim cudem przeciętnemu chińskiemu chłopakowi udaje się zdobyć żonę. Odpowiedzi pań są bowiem bezlitosne – mężczyzna bez pieniędzy to niegodne poświęcenia mu czasu i uwagi zero.

Szczere kobiety

Pytanie nr 1:

Ile musi zarabiać mężczyzna, abyś zdecydowała się za niego wyjść? Padają niemałe liczby: od 5 tys. do ponad 10 tys. juanów miesięcznie (jeden juan to ok. 50 gr), „czyli minimum, aby przeżyć w dużym mieście", czy stwierdzenia w rodzaju „musi mieć mieszkanie, bo bez tego nie ma poczucia bezpieczeństwa". Jeden z panów ze smutkiem konstatuje: „Jeśli nie masz samochodu i mieszkania, to żadna nawet na ciebie nie spojrzy". Drugi rzuca przykładowymi cenami nieruchomości w Pekinie, gdzie bez 2 mln juanów nie masz co marzyć o jako takim mieszkaniu nawet na obrzeżach miasta.

Pytanie nr 2:

Jaką kwotą musi dysponować mężczyzna, żebyś zdecydowała się na urodzenie dziecka? Tu liczby oscylują w granicach 100 tys.–5 mln juanów, co zgodnie z wyliczeniami jednej z dziewczyn ledwo wystarczy na prowadzenie ciąży, poród, opiekę nad dzieckiem, koszt jego edukacji w Chinach do matury i studia za granicą. Mężczyźni bronią się, twierdząc, że po pierwsze wychowanie dziecka wcale tyle nie kosztuje, po drugie przecież ona też będzie zarabiać, no i do diabła skąd to parcie, żeby mieć całą kwotę, zanim pozwolą się zapłodnić.

Pytanie nr 3:

Jeśli mężczyzna nie posiada takich pieniędzy, to czy można go nazwać śmieciem? Cóż, cyfry mówią same za siebie i „Jeśli mój mąż nie zarabiałby więcej ode mnie, to na pewno miałabym pretensje"; „A co można myśleć o facecie, który nie ma przyszłości, nie ma zaplecza i kiepsko wygląda? Jak dla mnie w niewielkim stopniu różni się od śmiecia". Ta wypowiedź sprowokowała jednego z uczestników filmu do udzielenia rady: „Powinnaś pracować w burdelu albo zostać konkubiną, wtedy zmniejszysz ryzyko spotkania śmiecia". Inni na głos się dziwili, jak to jest, że niby mamy już równouprawnienie, a kobiety dalej uważają, że ktoś musi je utrzymywać.

Pytanie nr 4:

Jeśli uważasz, że mężczyzna bez pieniędzy jest śmieciem, to czym w takim razie jest dla ciebie wybieranie sobie partnera ze względu na jego zamożność? „Małżeństwo to przede wszystkim negocjacje handlowe, należy zachować rozwagę i chronić własne interesy". „Jeśli ktoś zarabia dwa tysiące na miesiąc, to nie powinien się spodziewać, że będzie miał wysoką żonę z dużym biustem, trzeba być realistą".

W końcówce filmu panowie zgodnym chórem stwierdzili, że takich wyrachowanych żon nie chcą.

Rozsądne kobiety

To kolejna odsłona wojny płci w chińskim Internecie, przykład starcia przyziemnych materialistek i biednych romantyków. Kilka miesięcy wcześniej na Youku pojawiła się piosenka pod tytułem „Mei fang, mei che", co znaczy „Bez mieszkania, bez samochodu". Młody chłopak wyśpiewał w niej swoje frustracje spowodowane niemożnością znalezienia dziewczyny tylko dlatego, że jest za biedny. W odpowiedzi kilka Chinek nagrało swój klip, w którym bez fałszywego wstydu śpiewają: „Nie masz auta i mieszkania, to odsuń się i nie zagradzaj mi drogi (...). Mówisz: Jesteś materialistką! Wcale mnie to nie rani. Mężczyzna powinien być męski, jeśli nie masz samochodu i mieszkania – zapomnij o narzeczonej!".

Piosenka okazała się hitem, doczekała się już ponad 8 mln odsłon i 250 stron komentarzy, częściej potępiających niż pochwalnych, ale śpiewające shengnü raczej się tym nie przejmują. „Shengnü" oznacza dosłownie „resztkowa, nadliczbowa kobieta" i odnosi się do wykształconych, dobrze zarabiających, okołotrzydziestoletnich mieszkanek miast, które ze względu na zbyt wysokie wymagania nie są w stanie wyjść za mąż.

Panny niemogące znaleźć partnera? Dziwnie to brzmi w kraju, gdzie przy okazji wdrażania polityki jednego dziecka naruszono naturalne proporcje płci. Od 30 lat w Chinach rodzi się więcej chłopców niż tradycyjnie mniej pożądanych i cenionych dziewczynek (potajemnie wykonane USG w ciąży pozwala na rozpoznanie płci płodu i legalną w Chinach aborcję). Problem brakujących kobiet z roku na rok staje się coraz bardziej palący, szacuje się, że w 2020 r. już 24 mln młodych mężczyzn nie będzie miało szans na małżeństwo.

A jednak mimo wszystko Chinki coraz częściej mają problem z zamążpójściem. Nie z powodu braku kandydatów. Przyczyną jest brak odpowiednich mężczyzn. Kawaler musi mieć mieszkanie, samochód i byłoby idealnie, gdyby do tego posiadał akcje albo oszczędności na koncie. Materialistki? Owszem. Wyrachowane? Jak najbardziej.

I wcale się z tym nie kryją. Małżeństwo w Chinach od zawsze było bardziej kontraktem niż związkiem zakochanych jednostek i wciąż spełnia o wiele więcej praktycznych funkcji niż zaspokajanie romantycznych porywów. Ma zapewnić bezpieczeństwo i stabilizację, odpowiednie warunki wychowania dziecka i finansowe oparcie dla starzejących się rodziców, co w kraju bez sprawnego systemu emerytalnego ma niebagatelne znaczenie. Miłość? Przyjdzie z czasem.

Wyrachowane kobiety

Chińskie dziewczyny nie ukrywają swojego pędu do bogatych mężów. Można się o tym przekonać, oglądając któryś z licznych programów randkowych nadawanych przez lokalne stacje telewizyjne. Najsłynniejszym z nich stał się „Feicheng wurao" (Nie trudź się, jeśli nie jesteś szczery), w którym ujawniła się ze swoimi poglądami na fundamenty relacji damsko-męskich początkująca modelka i aktorka Ma Nuo. Na pytanie kandydata, czy chciałaby się przejechać z nim na rowerze, wypaliła: „Wolę płakać w bmw, niż śmiać się na twoim bagażniku". Ta najbardziej dosadna wypowiedź programu wywołała burzliwą dyskusję w ogólnochińskich mediach na temat zepsucia i materializmu młodych kobiet.

Władze, starając się trzymać rękę na moralnym pulsie społeczeństwa, szybko zareagowały i poinstruowały kanały telewizyjne, że mają dbać o poszanowanie zasad społecznych i nie epatować widzów gorszącymi wypowiedziami. Stacje, chcąc nie chcąc, utemperowały uczestników programów, choć nadal zdarzają się dialogi typu: „Czy jesteś bogaty?", „Mam trzy mieszkania w Szanghaju!".

Pragnąc ukrócić zapędy bai jin nü – czcicielek złota, jak złośliwie określa się wychodzące za mieszkania panny – chiński Sąd Najwyższy w sierpniu tego roku zmienił prawo małżeńskie. W myśl nowych przepisów nieruchomości nabyte przed ślubem bądź zakupione za pieniądze rodziców którejś ze stron w razie rozwodu nie podlegają podziałowi i w całości pozostają przy nabywcy.

Praktyczne kobiety

Przekonanie, że to mężczyzna odpowiada za dach nad głową rodziny, tkwi od wieków w mentalności chińskiego narodu, ale dopiero trwająca od wielu lat bańka na rynku nieruchomości, która wywindowała ceny do niebotycznych poziomów, sprawiła, że stało się ono przekleństwem miejscowych młodzieńców. W dawnych czasach nowożeńcy po prostu zamieszkiwali w domu rodziców męża, a za Mao mieszkania dostawało się przydziałem z zakładu pracy.

Wszystko zmieniło się pod koniec ubiegłego wieku, kiedy nieruchomości zostały towarem rynkowym. I co za tym idzie, osiągnęły rynkowe ceny. Metr kwadratowy w największych miastach kosztuje obecnie ok. 20 tys. juanów, co przy średnich rocznych zarobkach białych kołnierzyków – 71 tys. w Szanghaju i 65 tys. w Pekinie (dane z 2010 r.) – sprawia, że przeciętny Chińczyk przed trzydziestką nie jest w stanie bez pomocy rodziny zgromadzić chociażby 30 proc. wkładu własnego niezbędnego do uzyskania kredytu.

Jedyna nadzieja chińskich kawalerów (oprócz oczekiwania na pęknięcie bańki w nieruchomościach) w niewielkiej grupie sentymentalnych dziewcząt, u których głos serca zagłusza rozsądek i które decydują się na poślubienie hołysza bez własnych czterech ścian.

Luohun 6 to nagie małżeństwa, zawierane z miłości i bez bazy mieszkaniowo-oszczędnościowej, w przypadku których jedynym wydatkiem młodych jest 9 juanów opłaty za ślub cywilny. Według internetowej sondy 80 proc. chińskich mężczyzn popiera nagie małżeństwa, a 70 proc. kobiet im się sprzeciwia, co wyraźnie pokazuje, komu bardziej zależy na takim związku. Zjawisko okazało się na tyle ciekawe i społecznie nośne, że nakręcono serial „Luohun shidai" (Pokolenie nagich małżeństw) pokazujący perypetie takiej pary. Niestety, poddane próbie mieszkania z teściami i permanentnych problemów finansowych serialowe małżeństwo zakończyło się katastrofą.

Finał zaczerpnięto prosto z życia, bowiem wzrost liczby rozwodów w Chinach idzie łeb w łeb ze wzrostem PKB – w 2010 r. rozstało się 2,68 mln par, o 8,5 proc. więcej niż rok wcześniej. W Pekinie, Szanghaju i Kantonie co trzecia para w wieku 25–35 lat decyduje się na rozwód. Połowa z nich kończy w sądzie, walcząc o majątek (rozwody, w których obie strony rozstają się w zgodzie, są przeprowadzane w trybie administracyjnym).

Małżeństwo z miłości czy rozsądku? Praktyczne Chinki znają odpowiedź na to pytanie i nie marnują czasu na związki bez przyszłości oraz mężczyzn bez pieniędzy.

Tekst ukazał się w tygodniku Uważam Rze

16 stycznia 2012

Tekst ukazał się w tygodniku Uważam Rze

Na początku grudnia na Youku (chiński odpowiednik portalu YouTube) pojawił się filmik zatytułowany „Ju'e jiaoyi".To gra słów, którą można przetłumaczyć jako „dobieranie się w pary za góry pieniędzy". Nagranie składa się z wyświetlanych na ekranie pytań i odpowiedzi udzielanych przez młodych Chińczyków obojga płci. Po obejrzeniu można się jedynie zastanawiać, jakim cudem przeciętnemu chińskiemu chłopakowi udaje się zdobyć żonę. Odpowiedzi pań są bowiem bezlitosne – mężczyzna bez pieniędzy to niegodne poświęcenia mu czasu i uwagi zero.

Pozostało 94% artykułu
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK