Urzędnicy celni polują na właścicieli przedsiębiorstw, którzy sprowadzali do Polski i sprzedawali samochody typu pikap. Lekceważą przy tym wytyczne Ministerstwa Finansów. Sprawie przyjrzeli się dziennikarze "Rz" i programu "Państwo w państwie" telewizji Polsat.
Blisko 1,5 mln zł podatku akcyzowego do zapłaty – to surowy wyrok, jaki celnicy ze Słupska wydali na chojnicką firmę KaNaMa Małgorzaty i Andrzeja Szperów. Urzędnicy w wyniku prowadzonego od 2010 r. postępowania uznali, że właściciele firmy nie zapłacili akcyzy od 130 pikapów sprowadzonych w latach 2007 – 2010.
– W minionych latach nie kwestionowano naszych deklaracji celnych. Nagle w 2010 r. coś się zmieniło. Mam wrażenie, że ktoś zaczął szukać pieniędzy – mówi "Rz" Małgorzata Szpera.
Sprawa budzi wątpliwości. Kontrolerzy uznali pikapy za auta osobowe, choć przedsiębiorcy dysponują polskimi i unijnymi orzeczeniami klasyfikującymi je jako ciężarowe.
Z celnikami ze Słupska nie udało nam się w długi weekend porozmawiać. "Rz" poznała jednak wydane przez nich decyzje podatkowe, z których wynika, że za istotne kryterium uznali stosunek rozstawu osi auta do maksymalnej długości wewnętrznej części do przewozu towaru. W podobnej opisywanej przez "Rz" sprawie celnicy z Torunia tłumaczyli, że zgodnie z wytycznymi UE pikapy mogą być uznane za ciężarowe, jeżeli "maksymalna wewnętrzna długość podłogi powierzchni do transportu towarów jest większa niż 50 proc. długości rozstawu osi pojazdu lub jeżeli posiadają one więcej niż dwie osie". W przypadku nissanów navara sprowadzanych przez KaNaMa zabrakło do tego 6 cm.