Funkcjonariuszom tamtejszej drogówki w obecności zatrzymanych kierowców nie będzie można także jeść, pić, palić, rozmawiać przez telefon komórkowy, a tym bardziej przeklinać. Pomysłodawcą wprowadzenia rygorystycznych przepisów jest nowy szef drogówki Siergiej Diakonu, który objął urząd w sierpniu i jest zwolennikiem reformowania postsowieckiej milicji. Wcześniej doradzał w tej sprawie mołdawskiemu rządowi. Diakonu chce brać przykład z Gruzji, gdzie po głębokiej reformie policji i wojsku ufa aż 90 procent obywateli. Ilu obywateli ufa mołdawskiej milicji? Na razie nie wiadomo.

Diakonu zabronił też milicjantom rozmawiającym z kierowcami poruszania tematów, które nie dotyczą przepisów drogowych. Na dyskusje zresztą nie będzie czasu – milicjant ma prawo kontrolować kierowcę przez... 15 minut. Jeśli zatrzymanie było bezzasadne, w ciągu trzech minut kierowca ma prawo odjechać.

W pracy funkcjonariusze mołdawskiej drogówki nie będą mogli mieć przy sobie większej gotówki. Dozwolona kwota to zaledwie równowartość ośmiu dolarów. Diakonu jest przekonany, że w taki sposób zwalczy korupcję.

Eksperci w Kiszyniowie zastanawiają się, czy do instrukcji Diakonu dostosuje się milicja w separatystycznym Naddniestrzu, które wystąpiło przeciw Mołdawii w 1991 roku. Jest to mało prawdopodobne. Drogówka w Naddniestrzu ma zresztą inne zajęcie: walczy z kierowcami hałaśliwych skuterów i kontroluje, czy kierowcy zmieniają opony na zimowe.