W Polsce nie ma ustawy, która umożliwiałaby udzielanie systematycznej pomocy dawnym działaczom opozycji demokratycznej z czasów PRL znajdującym się w złej sytuacji materialnej.
Decyzja Michała Boniego, który zezwolił na przeprowadzenie zbiórki publicznej „na pomoc działaczom antykomunistycznego ruchu podziemnego, ofiarom stanu wojennego, w szczególności więzionym i internowanym", wydaje się więc bardzo potrzebna. Postarało się o nią Stowarzyszenie Wolnego Słowa, które wystąpiło do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji o zgodę na zbiórkę.
– Stowarzyszenie, korzystając z ofiarności swoich członków, od dawna pomaga pewnej liczbie osób pokrzywdzonych w stanie wojennym. Ale skala biedy dawnej opozycji jest tak duża, że konieczna jest pomoc w większym wymiarze – tłumaczy Wojciech Borowik, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
Jaka będzie reakcja samego środowiska dawnych działaczy antykomunistycznych na tę inicjatywę, trudno dziś przewidzieć. Pojawiły się już jednak pierwsze głosy krytyczne. – Część działaczy uważa, że to państwo powinno ustawowo uregulować pomoc ludziom, którzy swoim działaniem przyczynili się do tego, że żyjemy dziś w wolnym kraju. Zbiórki publiczne nie mogą tego zastąpić – wyjaśnia Karol Kuhn, inny aktywny działacz stowarzyszenia.
Do apelu Stowarzyszenia Wolnego Słowa w sprawie pomocy byłym działaczom opozycji antykomunistycznej znajdujących się dzisiaj w trudnej sytuacji przyłączył się wczoraj Konwent Seniorów Solidarności, który skupia zasłużonych opozycjonistów z całej Polski. Zwrócił się przede wszystkim do działaczy pierwszej „S" i opozycji demokratycznej, a także do podmiotów gospodarczych i mediów, o przekazywanie nawet najdrobniejszych środków na pomoc potrzebującym.