– Lekceważone są ich interesy tylko dlatego, że są młodymi dziewczynami – uważa prof. Monika Płatek, prawniczka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Angelika (z którą rozmawiali dziennikarze programu „Państwo w państwie" telewizji Polsat) ma 18 lat, długie czarne włosy. Życie jej nie oszczędzało. Miała kilka lat, gdy policja zabrała ją z domu do pogotowia opiekuńczego. Potem był dom dziecka, rodzina zastępcza i znów sierociniec, potem ośrodek wychowawczy. Gdy miała 15 lat, zaszła w ciążę. Urodziła syna.
Nie mając wsparcia rodziny, a przede wszystkim ośrodka, zgodziła się, by chłopiec został oddany do adopcji. – Nie chciałam, by miał takie życie jak ja – wspomina. Dziś uważa, że to była najgorsza decyzja w jej życiu.
Z kolei Patrycja, która córkę Nikolę urodziła w ośrodku wychowawczym, gdy miała 16 lat, nie zgodziła się na jej oddanie. Dziewczynka i tak trafiła do domu dziecka.
– Odwiedzałam ją na każdej przepustce. Dzwoniłam do niej, by utrzymać więź – wspomina. Córkę odzyskała dopiero po wyjściu z ośrodka.