Najnowsze dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pokazują, że w kwietniu tego roku emerytury z ZUS otrzymywało 4,94 mln osób. To niemal dokładnie tyle co w lutym 2009 r., czyli ponad pięć lat temu. Emerytów nie przybywa, choć społeczeństwo się starzeje, a w wiek emerytalny wchodzą roczniki powojennego wyżu.
To fenomen. Wcześniej liczba pobierających emerytury rosła w błyskawicznym tempie. Wystarczy przypomnieć, że w ciągu pięciu lat poprzedzających ostatnie pięciolecie (lata 2005–2009) przybyło ich aż milion
Pozytywne skutki dwóch reform
Jak tłumaczyć to, co się dzieje obecnie? Zatrzymanie liczby osób otrzymujących z ZUS świadczenia to efekt dwóch reform rządu Donalda Tuska.
Pierwsza, mająca największe znaczenie, weszła w życie w 2009 roku. Było to wygaszenie powszechnych przywilejów emerytalnych – przysługujących 55-letnim kobietom i 60-letnim mężczyznom – oraz zdecydowane ograniczenie liczby osób uprawnionych do wcześniejszych świadczeń z tytułu pracy w tzw. szkodliwych warunkach (emerytury pomostowe).
Druga zaczęła obowiązywać na początku 2013 r. – jest to podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat.