Internetowe zbiórki na marzenia

Świat stał się nagle lepszy dla marzycieli. Dziś niemal nie ma rzeczy niemożliwych, a przynajmniej brak pieniędzy nie ściąga bujających w obłokach na ziemię. Wyprawa na koniec świata na motorach, wydanie własnej książki, zorganizowanie szalonego festiwalu, nakręcenie filmu – wszystko jest do zrobienia, jeśli przekona się internautów, że warto zrzucić się na realizację pomysłu.

Publikacja: 12.07.2014 12:00

Strażacy z miejscowości Dobra za pośrednictwem Wspieram.to zbierają pieniądze na własny, atrakcyjny

Strażacy z miejscowości Dobra za pośrednictwem Wspieram.to zbierają pieniądze na własny, atrakcyjny kalendarz, który będzie wizytówką ich jednostki.

Foto: portale croundfundingowe

Red

Polski Internet nie tylko hejtowaniem stoi. Swoje lepsze oblicze ujawnia dzięki działającym od niedawna platformom crowdfundingowym, lub fundreisingowym, czyli internetowym stronom popularyzującym akcje oparte na społecznym finansowaniu. Propagowanie przez nie projektów zgłaszanych przez twórców, podróżników, projektantów, konstruktorów, naukowców czy społeczników sprawia, że w sieci znajdują się ludzie gotowi na dorzucenie do kapelusza marzycieli choć paru złotych na wcielenie marzeń w życie. Takich rodzimych platform jest już kilka.

Się ma - się da

Zasady działania portali crowdfundingowych są proste: trzeba zgłosić swoją ideę, opisać ją dokładnie, określić koszty. I teraz nasz pomysł będzie już weryfikował świat sieci. Jeśli odwiedzający platformę społecznego finansowania, której zawierzyliśmy swoją wyśnioną koncepcję działania, uznają, że warto nas wesprzeć, przekażą swój datek na realizację celu. Pomysłodawca może stosować metody zachęty, oferując mniejsze lub większe nagrody – w zależności od wysokości przelewu. Może to być więc możliwość współuczestnictwa w przedsięwzięciu lub tylko symboliczne podziękowanie w postaci przekazania nagrań z podróży, ofiarowanie pamiątkowej koszulki, płyty rejestrującej zdarzenie, podarowanie egzemplarza książki. Zbierających zadowalają nawet naprawdę groszowe wpłaty, bo one w rezultacie złożyć się mogą na tysiące, jeśli znajdzie się wielu prywatnych sponsorów.

Ogłoszenia opisujące projekty mają precyzyjnie wyznaczoną żywotność, ich czas się kończy w określonym terminie bez względu na to, czy nie zebrały ani grosza, czy przekroczyły wielokrotnie potrzebną kwotę. Każdy anons opatrzony jest licznikiem z informacją o liczbie dni do końca zbiórki, o stanie zgromadzonych już zasobów i procentowym wynikiem realizacji. Jeśli nie udaje się przekonać internautów do wsparcia pomysłu i nie osiągnie on oczekiwanego dofinansowania, wpłacone pieniądze wracają do darczyńców. Natomiast autor zakończonego powodzeniem działania nie traci żadnych praw jako twórca. Sam decyduje, jak potoczą się dalej losy jego  zmaterializowanego tworu.

Każdy może zostać fundatorem i zmienić życie nie tylko samemu autorowi projektu. Czasem celem zainteresowani jesteśmy żywotnie jako społeczność. Świadczy o tym przykład sprzed kilku miesięcy: Zbigniew Bródka na olimpiadę zimową w Sochi wyjechał między innymi dzięki Polakpotrafi.pl, dając szczęście z medalu – i to niespodziewanie złotego – wielu kibicom z Polski.

Internetowa sałatka ziemniaczana

I w ten właśnie sposób dzieją się rzeczy, które wcześniej były niemożliwe. Nie każdy pomysł ma przecież szansę na granty, dotacje, państwowe dofinansowania, a przez platformy crowdfundingowe przechodzą czasem zupełnie szalone wizje. Rekordowy sukces w zbiórce odnieśli do tej pory twórcy gry planszowej „Pan Lodowego Ogrodu". Zebrali 125 tysięcy złotych na polskim portalu i 22 tysiące dolarów na amerykańskim, osiągając jednocześnie w kilka tygodni spektakularny sukces w postaci natychmiastowego wydania ich dzieła w Polsce i USA. Inni rekordziści to fani wydawanego przed laty w Polsce czasopisma o grach RPG. Postanowili oni wskrzesić swoją ukochaną gazetę z młodości. Uznali, że potrzeba im na to 25 tysięcy złotych. Zebrali cztery razy tyle. Jeszcze lepszą „przebitkę" miał projekt gry RPG „Bestie i Barbarzyńcy". Twórcy liczyli na 2 tysiące złotych, zebrali 20. Tylko jedną dobę zbierała pieniądze na swój teledysk młoda aktorka Karolina Czarnecka, wykonawczyni brawurowego wykonania piosenki „Hera, koka, hasz, LSD" na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. W historii nabierającej dopiero rozpędu polskiej internetowej zrzuty odnotowuje się sukcesy osiągnięte dzięki zainteresowaniu swoim przedsięwzięciem całej Polski, ale również i wąskiej społeczności: cztery razy więcej, niż było trzeba, zebrał student z Warszawy Maciej Jaśkowski, twórca systemu Lokaj, który sprawia, że studenci kilku uczelni z północnej Polski mogą spokojnie, bez nerwów i histerii ułożyć sobie plan zajęć za pomocą automatycznego programu.

Według twórcy platformy Wspieram.to, Marcina Garlickiego, podstawą powodzenia pomysłu jest dobry opis i interesujące nagrody w zamian za wsparcie projektu. Mecenas Polakpotrafi.pl, biznesmen Michał Wawrzyniak widzi w crawdfoundingu także konsolidującą ideę jednoczenia ludzi wokół ciekawych inicjatyw.

Ale ponieważ Internet źle znosi patos, a przepada za żartem, spektakularne sukcesy przypadają czasem w udziale bardzo absurdalnym działaniom. Znany jest przypadek Amerykanina Zacka Dangera Browna, który na Kickstarterze zaczął zbiórkę pieniędzy na... stworzenie sałatki ziemniaczanej. Potrzebował 10 dolarów na produkty, a niespodziewanie stał się posiadaczem 10 tysięcy dolarów. Postanowił trzymać szczęście za nogi i z sałatką iść dalej śmiało przez świat: poszerzył ziemniaczaną kampanię i każdemu wpłacającemu 50 dolarów wręcza książkę kucharską z przepisami na sałatki kartoflane, za 35 dolarów wysyła koszulki ze swoimi sygnaturami, zaś za 20 wysyła napisane przez siebie haiku na temat tejże sałatki.

Na poezję, na prozę

Wśród projektów wiele jest takich, które są zabawą dla określonych grup ludzi – fanów gier, uwielbiających nie tylko samo granie, ale również wspólne przeobrażanie się w ich bohaterów na wszelkich zlotach i konwentach, zwolenników ekstremalnych sportów, pasjonatów tańca, hobbystów, konstruktorów. Ale jest też wiele inicjatyw, które sprawiają, że Polacy sami mogą wspierać wiele niedofinansowanych dziedzin życia, między innymi kulturę. Tylko dzięki portalom mogą się ukazać niektóre książki, płyty zespołów muzycznych, powstać filmy czy spektakle teatralne.

–Tego rodzaju finansowanie społeczne powinno się w Polsce rozwijać. I byłoby to fantastyczne. Środki publiczne w Polsce są mocno ograniczone i cały czas obwarowane nadmiernymi procedurami, a aplikowanie wniosków bardzo często kończy się nieprzyznaniem dotacji bądź z powodów formalnych, bądź zbyt małej liczby punktów w ocenie merytorycznej. Poza tym nie każdy potrafi walczyć o środki z grantów i dotacji, nie jest łatwo wypełniać wnioski i odpadać nie dlatego, że pomysł jest kiepski. W przypadku społecznego finansowania projekt oceniają ludzie nie urzędnicy – mówi Karol Pęcherz z Fundacji im. Tymoteusza Karpowicza, prowadzącej wydawnictwo Tajne Komplety i wrocławską księgarnię o tej samej nazwie. Fundacja ogłosiła: „Żarty się skończyły, skoro hajs nie przyszedł, my idziemy po niego" i zaczęła zbierać pieniądze na kolejne wydawnictwa. – Dużym ograniczeniem jest fakt, iż do MKiDN można aplikować maksymalnie cztery wnioski w roku na publikacje książkowe. Bardzo rzadko się zdarza, żeby tomik poetycki się zwrócił, dlatego wydawnictwa nie chcą ryzykować własnych środków bez dodatkowego wsparcia. Tymczasem jeśli ludzie zrzucą się na publikację , kupują go jak gdyby zaocznie, to znaczy, że książka trafi pod właściwy adres, do zainteresowanych, a ryzyko ekonomiczne zostaje zawieszone. Produkt ma w ten sposób odbiorcę i odpada część problemów z kolportażem. Poprzez zbiórkę propaguje się również sam tytuł. W fundraisingu drzemie ogromny potencjał, jestem przekonany, że w najbliższym czasie wiele małych wydawnictw zajmujących się niszowymi, niezależnymi obszarami literatury w Polsce będzie wspomagać się społecznym finansowaniem – twierdzi Pęcherz.

Wyłącznie projektami kulturalnymi zajmuje się portal Wspieramkulturę.pl. To z pewnością sprawia, że kształtuje się nowa generacja mecenasów kultury – na przedsięwzięcia z różnych dziedzin zrzucają się nie tylko ich znajomi i rodzina artysty, ale także i ci, którym ich sztuka przypadnie właśnie do gustu lub śledzą ich twórczość od jakiegoś czasu.

Państwo nie przeszkodzi, a nawet pomoże

Stanowisko wobec crowdfundingu zajęło na prośbę Komisji Europejskiej Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. „Może on być istotnym źródłem finansowania dla innowacyjnych projektów i spółek – czytamy w stanowisku rządu – chwili obecnej nie są niezbędne odrębne regulacje prawne dla sektora crowdfundingu, ważne jest jednak, by monitorować jego rozwój. Szczególną uwagę należy poświęcić crowdfundingowi inwestycyjnemu, ponieważ ta forma finansowania podobna jest do regulowanych usług finansowych oraz może wiązać się z ryzykami dla konsumentów".

Komunikat rządowy obiecuje też dalszą dyskusję „ze wszystkimi zainteresowanymi stronami" i dbanie o to, by przepisy w tej dziedzinie były spójne przynajmniej w skali europejskiej. Opracowanie powstało dzięki internetowym ankietom, w których udział wzięli również przedstawiciele polskich platform. Wskazywali oni między innymi, że dobrze by było ujednolicić kwestie podatkowe.

Najpopularniejsze polskie platformy crowdfundingowe

? Polakpotrafi.pl – zajmuje się społecznym sponsoringiem nieudziałowym, czyli polegającym na darowiźnie, która ewentualnie może być nagrodzona przez autora projektu określonymi przez niego atrakcjami. Polakpotrafi.pl to już niemal tysiąc zrealizowanych marzeń i prawie 4 miliony złotych donacji (co zmienia się codziennie, bo każdego dnia wpływają pieniądze na trwające zbiórki,

? Wspieram.to – działa podobnie jak Polakpotrafi.pl., na zasadach bezudziałowych, realizuje projekty z zakresu kultury, sztuki, biznesu, pomaga realizować pasje i przeprowadza charytatywne zbiórki; ma na koncie ponad tysiąc zrealizowanych aukcji wsparcia,

? Megatotal.pl – prowadzi crowdfunding udziałowy, czyli „inwestowanie społecznościowe", co znaczy, że donator może liczyć na udział w przyszłych zyskach; portal zajmuje się wyłącznie projektami muzycznymi – zrealizował już prawie sto przedsięwzięć (nagrania i wydania płyt zespołów muzycznych), wartość wspartych projektów to ponad 700 tysięcy złotych,

? Wspieramkulturę.pl – crowdfunding nieudziałowy w dziedzinie projektów kulturalnych – finansowanie wydawnictw książkowych, albumów fotograficznych, organizacja spektakli, sponsoring projektów filmowych i muzycznych, wystawy, koncerty, festiwale,

? Siepomaga.pl – platforma dzialań charytatywnych, zbierający datki na określone cele; ma na koncie już akcje pomocy o wartości niemal 10 milionów złotych, pomaga chorym, niepełnosprawnym, zbiera środki na leczenie lub na realizację pasji osób poszkodowanych,

? Kokos.pl – platforma crowdfundingu pożyczkowego; ma najdłuższy staż w sieci, bowiem działa już od 6 lat, pośredniczy pomiędzy pożyczkodawcami i pożyczkobiorcami, którzy muszą opisać cel, na który potrzebują pieniędzy, ustalić czas i warunki spłaty. Projekt sfinansować może kilku inwestorów, do skutku dochodzi co czwarty.

Polski Internet nie tylko hejtowaniem stoi. Swoje lepsze oblicze ujawnia dzięki działającym od niedawna platformom crowdfundingowym, lub fundreisingowym, czyli internetowym stronom popularyzującym akcje oparte na społecznym finansowaniu. Propagowanie przez nie projektów zgłaszanych przez twórców, podróżników, projektantów, konstruktorów, naukowców czy społeczników sprawia, że w sieci znajdują się ludzie gotowi na dorzucenie do kapelusza marzycieli choć paru złotych na wcielenie marzeń w życie. Takich rodzimych platform jest już kilka.

Pozostało 95% artykułu
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni
Społeczeństwo
Taka pogoda czeka nas do świąt. Najnowsze prognozy IMGW
Społeczeństwo
IPN szuka ofiar niemieckiego obozu dziecięcego przy Przemysłowej w Łodzi
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Społeczeństwo
Policja apeluje o pomoc. Zaginął profesor warszawskiej uczelni