Co ciekawe dyscyplin takich wcale nie trzeba wymyślać - o to zadbali już pisarze i autorzy komiksów. W Harrym Potterze opisano rozgrywki tzw. quidditcha, japońskie anime zaprezentowało światu m.in. pojedynki na energetyczne fale rodem z serii Dragon Ball. Czy jednak świat sportu jest w stanie sprostać wymaganiom tych dyscyplin?
Jak zagrać mecz na miotle?
Trudno wyobrazić sobie mecz rozgrywany na latających miotłach, na jakich toczono pojedynki we wspomnianym quidditch z Harry'ego Pottera. Z kolei energii potrzebnej do mierzenia się z bohaterami Dragon Ball nie dałby rady emitować z siebie nawet Lionel Messi połączony z Usainem Boltem. Mimo to członkowie nowo powołanego w Japonii Superhuman Sports Society (Stowarzyszenia Sportów Nadludzkich) nie widzą w tym zadaniu najmniejszego problemu.
Członkami organizacji są naukowcy, artyści, technologiczni wizjonerzy i specjaliści od wzornictwa. Ich celem jest oderwanie tradycyjnych sportów od ludzkich ograniczeń. Pomóc ma w tym nowoczesna technologia, kombinezony, gadżety oraz przede wszystkim wirtualna rzeczywistość. Fizyczność przestanie mieć znaczenie, do uprawiania nieistniejących sportów wystarczy jedynie fantazja.
Pierwsze zawody według nowych, dopracowywanych zasad, planowane są już na październik tego roku. Docelowo podczas letnich igrzysk w Tokio, planowanych na 2020 rok, ma zostać rozegrany turniej złożony z kilku dyscyplin pod nadzorem stowarzyszenia. Japońscy wizjonerzy planują m.in. wykorzystanie inteligentnych piłek, które same będą decydować o torze lotu. Dzięki nim każdy będzie mógł dokonać niewiarygodnie zakręconego rzutu rodem z kart komiksów. Wirtualna rzeczywistość ma pomóc w obrzucaniu się wspominanymi falami energii, natomiast do rozegrania meczu na latających miotłach przyda się tzw. teleegzystencja. To technologia wykorzystująca kamery zamontowane na latających dronach, przy pomocy których można kierować takimi automatycznymi awatarami w powietrzu.