Zamiast na lekcje wielu uczniów polskich szkół pójdzie do kaplicy Ostrobramskiej w Wilnie, by modlić się przed obrazem Matki Boskiej o odwołanie dyskryminacyjnej ustawy o oświacie. W przeddzień strajku szef litewskiego rządu Algirdas Butkevičius odrzucił postulaty protestujących. Rodzicom strajkujących uczniów grożą grzywny nawet do 1158 euro.
– Basta! Czara goryczy się przelała. Od znowelizowania dyskryminacyjnej ustawy minęły już cztery lata; przez ten czas zachowywaliśmy się bardzo dyplomatycznie. Były setki listów, apeli, spotkań z władzami, przeprowadzaliśmy pokojowe wiece, pikiety. Zebraliśmy 60 tys. podpisów pod żądaniem odwołania ustawy. I nic. Władza pozostaje absolutnie głucha. Nie mamy więc innego wyjścia. Teraz po prostu nie puścimy naszych dzieci do szkoły – mówi „Rz" Renata Cytacka z komitetów strajkowych. Organizatorami strajku są też Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie oraz Komitety Obrony Szkół.
Problem pojawił się w 2011 r., gdy litewski Sejm wbrew protestom społeczności polskiej znowelizował ustawę o oświacie. Ujednoliciła ona egzamin z języka litewskiego w szkołach litewskich i szkołach mniejszości narodowych.