- Przeznaczenia nie da się uniknąć - mówił duchowny w czasie spotkania z saudyjskim wicepremierem Mohammedem bin Naifem bin Abdulem Azizem, którego przebieg relacjonowały lokalne media. To reakcja na krytykę jaka spada na władze Arabii Saudyjskiej ze strony m.in. Iranu, który przekonuje, że do tragedii mogłoby nie dojść, gdyby nie zła organizacja. Teheran zarzuca władzom Arabii Saudyjskiej "niekompetencje" i niezdolność do zapanowania nad dwoma milionami pielgrzymów biorących udział w tegorocznym hadżdżu (pielgrzymka muzułmanów do Mekki - red.).

Tymczasem saudyjski Wielki Mufti, podczas spotkania z wicepremierem zapewnił, że władze Arabii Saudyjskiej nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to, co się stało. Zdaniem duchownego krytyka pod adresem Rijadu to efekt tego, że "wielu zazdrości temu krajowi". Mufti podkreślił też, że władze "w pełni wywiązały się ze swoich obowiązków" w związku z hadżdżem. - Jeśli chodzi o rzeczy, na które ludzie nie mają wpływu, nie można za nie winić władz. Przeznaczenia nie da się uniknąć - dodał.

Tragedia do jakiej doszło w Mekce w tym roku jest największą tragedią w czasie hadżdżu od 25 lat. Wśród 769 ofiar jest co najmniej 134 Irańczyków, a 340 obywateli tego państwa wciąż uznaje się za zaginionych.