Tygrysy z przejścia granicznego żyją. Zatrzymany Rosjanin

Wszystkie 9 tygrysów, które utknęły w ciężarówce na przejściu granicznego w Koroszczynie, dotarło do tymczasowych miejsc pobytu. Dwa trafiły do zoo w Człuchowie, siedem - do Poznania. Policja zatrzymała organizatora transportu.

Aktualizacja: 31.10.2019 12:38 Publikacja: 31.10.2019 10:46

Tygrysy z przejścia granicznego żyją. Zatrzymany Rosjanin

Foto: Twitter/Jacek Jaśkowiak

amk

Transport dziesięciu  tygrysów przewożonych w ciężarówce z Włoch do rosyjskiego Dagestanu został zatrzymany przez białoruskich pograniczników. Ani zwierzęta, ani kierowcy nie mieli odpowiednich dokumentów.

Graniczny lekarz weterynarii zwrócił się o pomoc do poznańskiego zoo. O pomoc już tylko dla 9 tygrysów, bo jedno ze zwierząt padło.

O dalszej podróży kotów na wschód nie mogło być mowy - stan stłoczonych w ciasnych klatkach, leżących we własnych odchodach zwierząt został przez specjalistów oceniony jako tragiczny.

Poznański ogród zoologiczny początkowo zadeklarował możliwość przyjęcie dwóch tygrysów, co wiązało się z koniecznością pozostawienia pozostałych. Władze miasta dały jednak placówce "zielone światło" dla tymczasowej opieki nad wszystkimi zwierzętami, a prywatni darczyńcy i firmy wsparli zoo pieniędzmi na budowę na cito wybiegu rehabilitacyjnego dla tygrysów.

Ostatecznie dwa koty trafiły do ogrodu zoologicznego w Człuchowie. Są to dwa samce, najprawdopodobniej ze sobą oswojone, ich stan się poprawia.

Siedem tygrysów w nocy, pod eskortą policji,  przyjechało do Poznania. Pojawił się jednak bardzo poważny problem z rozładunkiem ciężarówki. Zdołano wynieść klatki z kilkoma zwierzętami, ale kolejny tygrys - jak się okazało: tygrysica - znajdował się nie w metalowej, ale drewnianej klatce, częściowo spróchniałej. Ponieważ zwierzę było niemal oszalałe z przerażenia, konieczne okazało się podanie leku przysypiającego, by je uspokoić, ale nawet na podanie leku trzeba było zaczekać.

Sytuacja była tym poważniejsza, że skrzynia z agresywnym tygrysem blokowała dostęp do pozostałych czterech klatek, w tym do jednej, z której nie dobiegały żadne oznaki życia umieszczonego w niej kota

O stanie zwierząt informował prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Pisał, że zwierzęta są w bardzo złej kondycji, najprawdopodobniej jedno nie przeżyło podróży.

Około godz. 7 rano zoo poprosiło, by rozładunek tygrysów nadzorował uzbrojony policjant - zwierzęta były agresywne, więc pracownicy zoo byli poważnie zagrożeni. Jednak dopiero ok. godz. 10 do zoo dotarł pododdział kontrterrorystyczny strzelców wyborowych z Poznania.

Rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak tłumaczy, że poranna odmowa wysłania uzbrojonego policjanta do zoo dotyczyła szeregowego policjanta, a sytuacja była wyjątkowa.

- Ogród zoologiczny powinien mieć umowę z łowczym, który ma odpowiednią broń oraz wiedzę jak zachować się w takich sytuacjach - zaznacza rzecznik.

W tej chwili wiadomo, że wszystkie koty przeżyły podróż, o czym poinformowała rzeczniczka poznańskiego zoo Małgorzata Chodyła.

Placówka na bieżąco relacjonuje działania podejmowane w związku z tygrysami.

Zwierzęta są apatyczne, oblepione odchodami, nie wykazują chęci do życia.

-  Mimo że zostały podkarmione, napojone, są po prostu takie zrezygnowane. One nie wiedzą, że są tygrysami. To są złamane, upokorzone zwierzęta. To był bardzo przykry widok - mówiła Chodyła.

Docelowo koty trafią do azylu w Hiszpanii. W Polsce odpoczną i zostaną podleczone. Nie wiadomo jednak do końca, w jakim są stanie. Zostaną poddane badaniom krwi i innym, dzięki którym będzie można dokładniej ocenić ich stan.

Tuż przed południem zoo w Poznaniu przekazało, że wszystkie zwierzęta przeżyły transport.

Ciało tygrysa, który padł na granicy, zostało poddane sekcji. Przyczyna jego śmierci była niewydolność narządowa, spowodowana utknięciem pożywienia w układzie pokarmowym. Najprawdopodobniej zwierzęciu długo nie podawano jedzenia, a potem dostało zbyt dużą porcję na raz, a dodatkowo były to kupione w napotykanych sklepach kurczęta - udka, bo tylko taki kawałek mięsa mógł być przeciśnięty przez pręty klatki - które dla tygrysa jest mięsem bardzo mało wartościowym.

Sprawa przewozu tygrysów bez wymaganych dokumentów i w warunkach niezgodnych z przepisami została zgłoszona do prokuratury przez granicznego lekarza weterynarii. Policja zatrzymała już 32-letniego Rosjanina, który według prokuratury był organizatorem transportu.

Dziś mężczyzna zostanie doprowadzony do prokuratury, wkrótce ma usłyszeć zarzuty.

- Zarzuty dotyczą znęcania się nad 10 tygrysami, poprzez zorganizowanie transportu wymienionych zwierząt z terytorium Włoch do Federacji Rosyjskiej w warunkach nieodpowiadających transportowaniu zwierząt, to jest w klatkach ograniczających ich swobodę, bez zapewnienie odpowiedniej ilości pokarmu, dostępu do wody, w sposób powodujący ich cierpienie i stres, w wyniku czego jedno z tych zwierząt padło. Na ten moment został zatrzymany organizator transportu, usłyszy zarzuty. Natomiast co do dalszych zarzutów, jeszcze będziemy podejmować decyzję - poinformowała prokurator Agnieszka Kępka - rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, cytowana przez RMF FM.

Społeczeństwo
Dzietność w Polsce szoruje po dnie. Najnowsze dane mogą szokować
Społeczeństwo
Apel o wsparcie dla programów badawczych dla białoruskiej opozycji
Społeczeństwo
Repatriacje: więcej pieniędzy, ale tylko dla polskich zesłańców
Społeczeństwo
Kolejny incydent w szpitalu. „Agresywny i wulgarny pacjent”
Społeczeństwo
Władysław Kosiniak-Kamysz w Dniu Flagi: Bądźmy dumni z Biało-Czerwonej
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku