To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego, które odnosi się do nierzadkich realiów sporządzania testamentu, a potem sporów na tym tle.
Dwa testamenty z różnych lat
Kwestia ta wynikła w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku po ojcu, po którym zostało pięcioro dzieci i dwa testamenty.
Pierwszy, tzw. testament allograficzny, sporządził on przed sekretarzem gminy w obecności poważnych świadków w 2003 r. Do spadku powołał w nim córkę.
W 2014 r. mężczyzna, który miał już wówczas 87 lat i wyprowadził się od owej córki, sporządził przed notariuszem kolejny testament. Do spadku powołał w nim także drugą córkę i syna, pomijając dwóch innych synów, ale nie mieli oni zastrzeżeń.
Pierwsza córka, wnioskodawczyni w tej sprawie, ów drugi testament kwestionowała. Przed sądami niższych instancji i w skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego zarzucała, że sądy te dały wiarę świadkom i uczestnikom tej sprawy, którzy zeznawali, że ojciec w chwili sporządzenia testamentu notarialnego był świadomy, co czyni, natomiast nie dały wiary jej, jako osobie, która z ojcem miała przez wiele lat stały kontakt.