Kwitnąca armia łapówek

Raport "Rz". Fałszerstwa, dziwne zlecenia, ustawiane przetargi – wojskowi prokuratorzy prowadzą coraz więcej śledztw

Aktualizacja: 05.11.2009 01:40 Publikacja: 04.11.2009 19:45

Do wielu przestępstw dochodzi w jednostkach rozsianych po całym kraju. Często dotyczą niewielkich in

Do wielu przestępstw dochodzi w jednostkach rozsianych po całym kraju. Często dotyczą niewielkich inwestycji. Jednak przez to, że proceder trwa latami, armia traci miliony złotych. Na zdjęciu wojskowe ćwiczenia „Anakonda 2008” w Drawsku Pomorskim

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Szefowie Rejonowego Zarządu Infrastruktury (RZI) w Szczecinie usłyszeli w poniedziałek zarzuty przekroczenia uprawnień, fałszowania dokumentów i pomijania procedur przetargowych. Dzień wcześniej zatrzymano ich na polecenie poznańskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej.

RZI odpowiada w wojsku za przetargi, głównie budowlane. Według śledczych komandor Andrzej G. i komandor porucznik Włodzimierz S. mieli powierzyć zaprzyjaźnionej firmie instalacje systemów alarmowych w dwóch jednostkach za pół miliona złotych. Dokumentację przetargową sporządzono dopiero po wykonaniu zadania. Jeden z zatrzymanych przyznał się do winy.

Jak ustaliła "Rz", zarzutów może być dużo więcej. – Badamy tysiące dokumentów – mówi płk Mikołaj Przybył z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Według informatora "Rz" takie sprawy zwykle idą w parze z wręczaniem łapówek. Niezwykle trudno to jednak udowodnić. – Faktem jest, że status materialny zatrzymanych był zaskakująco wysoki. Jeden z nich miał na przykład kolekcję cennych monet, drugi dwa mercedesy – twierdzi nasz rozmówca.

Przypadek ze Szczecina nie jest marginalny. Liczba żołnierzy podejrzanych w sprawach korupcyjnych rośnie z każdym rokiem – wynika z danych, do których dotarła "Rz". W 2002 roku było ich 59, w ubiegłym już 214. Według obliczeń Naczelnej Prokuratury Wojskowej, w latach 2002 – 2009 finał znalazły śledztwa przeciwko 877 żołnierzom. Wśród nich było sześciu generałów. W większości przypadków do sądów skierowano akty oskarżenia.

Nieprawidłowości dotyczą przede wszystkim przetargów na dostawy różnego rodzaju sprzętu i usług. Śledczy zajmują się zarówno zakupami mebli, jak i ogromnych samolotów transportowych.

[srodtytul]Drogi, których nie ma, i haracze od firm [/srodtytul]

W sierpniu poznańska prokuratura zamknęła śledztwo przeciw zorganizowanej grupie przestępczej z RZI w Zielonej Górze. Pod sąd trafiło 17 osób, w tym byli już szefowie jednostki. – Sprawdziliśmy dokumenty dotyczące 10 tys. zadań – zleceń, zamówień publicznych, przetargów. W każdym dopatrzyliśmy się nieprawidłowości – od drobnych po takie, na których armia mogła stracić miliony – mówił "Rz" płk Przybył.

Grupa działała prawdopodobnie od lat 80. Została rozbita, gdy do ABW zgłosił się jeden skruszony biznesmen Leszek S. W rozmowie z "Rz" tłumaczył, że wojskowi latami zlecali prace wybranym przedsiębiorcom. Ci jednak musieli płacić "swoim" oficerom 10-procentowy haracz od zleceń. Często przy aprobacie wojskowych inwestycje były realizowane niestarannie albo wcale – zamiast kilku warstw betonu robotnicy wylewali np. jedną, a drogi przy koszarach powstawały tylko na papierze. Pieniądze z budżetu płynęły jednak szerokim strumieniem. Prokuratura prowadzi śledztwa dotyczące nieprawidłowości w bliźniaczych jednostkach z Wrocławia i Poznania.

Niewykluczone, że korupcyjne tło miała też afera z kodami kreskowymi. Sprawę ujawniła w maju "Rz". Armia wprowadziła komputerowy system ewidencji mienia, który nie zadziałał. Mimo to nadal go wdrażano.

Jak przyznawali śledczy, firma dostarczająca system mogłaby mieć problem z wygraniem uczciwego przetargu. Zarzuty w tej sprawie usłyszał m.in. generał brygady.

Fałszerstwa i korupcja kwitły też w bydgoskiej Wojskowej Administracji Koszar. Nieprawidłowości dotyczą z pozoru drobnych spraw, np. czyszczenia wykładzin. Wysokość łapówek także nie jest oszałamiająca. Jeden z podejrzanych miał na przykład wziąć 1500 zł za to, że podjął decyzję o zakupie mebli bez przetargu.

Problem w tym, że proceder trwał latami (akt oskarżenia obejmuje okres od 1998 do 2001 roku). Armia mogła w ten sposób stracić nawet 2 mln zł.

– Armią zajmuję się od 20 lat. Nie pamiętam roku, aby nie docierały do mnie informacje o przypadkach korupcji – przyznaje Janusz Zemke (SLD), były wiceminister obrony narodowej.

Według niego przestępstwa dotyczą jednak spraw drobnych – Proszę zwrócić uwagę, że korupcja z reguły wiąże się z zaopatrzeniem jednostek w żywność oraz inwestycjami budowlanymi. Przetargi rozstrzygane są z dala od instytucji centralnych, więc trudniej je kontrolować.

Innego zdania jest szef koła Polska Plus Ludwik Dorn z Sejmowej Komisji Obrony Narodowej. – Oczywiście w armii występuje zjawisko drobnej korupcji, która urasta do rangi problemu za sprawą skali procederu. Daleko poważniejszą kwestią są jednak nieprawidłowości przy dużych przetargach – twierdzi.

Jako przykład podaje sprawę zakupu samolotów CASA. Według śledczych jedna z osób zaangażowanych w przetarg miała przyjąć 60 tys. dolarów za doprowadzenie do podpisania umowy na dostawę samolotów. Dotychczas jednak nikt nie usłyszał zarzutów w tej sprawie. Śledztwo powinno się zakończyć 25 listopada.

[srodtytul]Niech czują oddech służb [/srodtytul]

– Dane statystyczne mogą sugerować, że wojsko jest bardziej podatne na korupcję. Z drugiej strony należy mieć na uwadze również fakt, że rośnie wykrywalność tego typu przestępstw – podkreśla płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Jeszcze za rządów PiS w MON powołano specjalną komórkę, która sprawdza, czy przy zakupach sprzętu nie są łamane procedury antykorupcyjne. Jak przyznaje stojący na jej czele pełnomocnik ministra Marcin Idzik, zdarzały się przypadki, które wymagały dalszego sprawdzenia.

– W każdym stadzie znajdzie się kilka czarnych owiec. Wojsko nie jest w tym odosobnione – uważa. Działania resortu nie rozwiązują jednak problemu. Według Zemkego skala korupcji to m.in. efekt złego funkcjonowania służb. – Takie przypadki, jak ten z Zielonej Góry, powinny dać do myślenia zarówno Ministerstwu Obrony, jak i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Widocznie należy zwiększyć kontrolę w terenie. Odpowiedzialni za przetargi muszą czuć na plecach oddech służb – podkreśla.

– W wielu krajach resort obrony musi się tłumaczyć komisjom parlamentarnym z każdego zakupu – dodaje Dorn. – U nas kontrola komisji to w 90 procentach fikcja.

Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego też zauważa, że cywilny nadzór nad armią nadal jest bardzo ograniczony. Skutek? – Wojsko jest strukturą zamkniętą, ściśle hierarchiczną. Brak społecznej kontroli buduje atmosferę pewnego przyzwolenia na czyny nie zawsze zgodne z prawem – tłumaczy Kopińska.

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA