Atak jajkiem na prezydenta. BOR: zawiniły procedury

Ochrona BOR, która nie zapobiegła rozbiciu jajka na ramieniu głowy państwa na Ukrainie, nie poniesie kary. Powód? Zawiniły procedury.

Publikacja: 06.08.2013 21:13

Atakowi na prezydenta winne są procedury – wynika z raportu

Atakowi na prezydenta winne są procedury – wynika z raportu

Foto: TVN

Błędy w szkoleniu i niektórych procedurach BOR – to, jak wynika z raportu tej służby – przyczyny incydentu, do jakiego doszło 14 lipca w Łucku na Ukrainie podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.

Kiedy obecny na uroczystościach Bronisław Komorowski witał się z ludźmi, 21-letni Iwan S. rozbił jajko na ramieniu głowy państwa. Otaczająca prezydenta ochrona BOR zareagowała dopiero po incydencie. Jednak za kompromitującą wpadkę nikt nie poniesie winy. Według raportu BOR to nie zawinili ludzie, ale procedury.
W dokumencie, który trafił już do szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, nie ma mowy o konsekwencjach personalnych.

– Dopuszczenie do takiego incydentu jest skandaliczne, a tłumaczenie, że zawiniły jakieś procedury, absurdalne. To nie procedury chronią prezydenta, tylko BOR – komentuje dla „Rz” gen. Zbigniew Nowek, były szef Urzędu Ochrony Państwa.

„W trakcie postępowania wyjaśniającego przeanalizowano wszystkie procedury, które są stosowane podczas ochrony najważniejszych osób w państwie. W raporcie stwierdzono, że występują błędy w szkoleniu i niektórych procedurach” – napisał w oświadczeniu Paweł Majcher, p.o. rzecznika prasowego MSW. O jakie błędy chodzi? To tajemnica. – Procedury ochrony najważniejszych osób w państwie są niejawne, dlatego nie można podać szczegółów zmian, które będą wprowadzone w BOR – mówi Majcher i dodaje, że „program naprawczy” już wdrożono.

Jednak część ekspertów jest zdania, że zrzucanie winy na procedury to wymówka, i twierdzą, że ręka podniesiona na prezydenta natychmiast powinna zostać obezwładniona. – Napastnik zaatakował jajkiem, a co by się stało, gdyby chciał wbić szpilkę z trucizną? – pyta jeden z oficerów służb.

– Gdybyśmy mieli do czynienia z poważnym zamachem, to przy tego typu ochronie również by do niego doszło. Wtedy BOR też by powiedział, że oni byli w porządku? – pyta gen. Nowek. I dodaje: – Skoro przez tyle lat nie wprowadzono w BOR skutecznych procedur, to może należałoby pomyśleć o wymianie w kierownictwie ludzi na bardziej kompetentnych.

Z kolei Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP, zgadza się z tym, że w tym przypadku zawiodły procedury. – Tylko pozostaje pytanie, czy są to kwestie zaniedbań BOR, czy też wina leży po stronie ukraińskiej – mówi „Rz” Niemczyk. I tłumaczy: – Oficerowie BOR w otoczeniu VIP-a są ostatnim ogniwem ochrony. Nie jest tak, że mają oni jakiś nadludzki refleks. Jeżeli jakaś osoba niezrównoważona chce zaatakować VIP-a, to zrobi to. Ale trzeba zadać pytanie, jak taka niesprawdzona osoba mogła się znaleźć w najbliższym otoczeniu prezydenta. Kto nie dochował procedur: strona ukraińska czy polska.

Incydenty w Łucku to niejedyna wpadka BOR. Lawinę uchybień wskazała warszawska prokuratura w tzw. sygnalizacji skierowanej do szefa MSW Jacka Cichockiego w związku z wizytami w Smoleńsku, w tym tragicznym wyjeździe delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Z kolei – jak ujawniła „Rz” – bałagan panujący w BOR uchronił gen. Mariana Janickiego, ówczesnego szefa Biura przed odpowiedzialnością za niedopełnienie obowiązków przy przygotowaniu lotu prezydenta Kaczyńskiego z 10 kwietnia 2010 r. Janicki nie nadał lotowi do Smoleńska statusu HEAD, choć miał taki obowiązek. Gdyby to zrobił, mógłby odpowiadać za skierowanie samolotu z prezydentem na nieczynne lotnisko Siewiernyj. Statusu HEAD nie miały oba loty do Smoleńska w kwietniu 2010 r., premiera i prezydenta. Ten brak zauważyła także NIK.

Błędy w szkoleniu i niektórych procedurach BOR – to, jak wynika z raportu tej służby – przyczyny incydentu, do jakiego doszło 14 lipca w Łucku na Ukrainie podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.

Kiedy obecny na uroczystościach Bronisław Komorowski witał się z ludźmi, 21-letni Iwan S. rozbił jajko na ramieniu głowy państwa. Otaczająca prezydenta ochrona BOR zareagowała dopiero po incydencie. Jednak za kompromitującą wpadkę nikt nie poniesie winy. Według raportu BOR to nie zawinili ludzie, ale procedury.
W dokumencie, który trafił już do szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, nie ma mowy o konsekwencjach personalnych.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA