CBA odwiesiło Kamińskiego

Byłego szefa biura przeniesiono na stanowisko tymczasowe. On sam nadal uważa, że już nie pracuje w CBA

Aktualizacja: 16.01.2010 03:43 Publikacja: 16.01.2010 03:42

Mariusz Kamiński twierdzi, że przestał być funkcjonariuszem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, gdy

Mariusz Kamiński twierdzi, że przestał być funkcjonariuszem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, gdy w październiku 2009 r. premier odwołał go ze stanowiska szefa tej służby. Odsyła więc wynagrodzenie i domaga się wydania świadectwa pracy

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

W piątek minął trzymiesięczny okres zawieszenia Mariusza Kamińskiego. Paweł Wojtunik, jego następca na stanowisku szefa CBA, odesłał go do tzw. rezerwy kadrowej po tym, jak w październiku Kamiński został odwołany z funkcji szefa biura przez premiera Donalda Tuska. Zbiegło się to w czasie z ujawnieniem afery hazardowej, a bezpośrednio wiązało z postawieniem Kamińskiemu zarzutów przekroczenia uprawnień przy badaniu afery gruntowej.

Jednak zawieszenie nie może – zgodnie z prawem – trwać dłużej niż trzy miesiące, stąd propozycja nowego stanowiska – tymczasowego. Co Kamiński miałby na nim robić? – Jeśli będą jakieś zadania, które szef zechce mu zlecić, to jest on do jego dyspozycji – mówi „Rz” Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Nie chce jednak odpowiedzieć, jaki rodzaj pracy może zostać Kamińskiemu zlecony. Dodaje tylko, że przywrócono mu pełną pensję (jako zawieszony funkcjonariusz dostawał tylko połowę wynagrodzenia).

[srodtytul]Propozycja ugody[/srodtytul]

Problem w tym, że Mariusz Kamiński od momentu zawieszenia pensji od CBA nie odbiera. Pieniądze zwraca. Biuro gromadzi środki na oddzielnym koncie. Były szef CBA uważa bowiem, że nie jest już jego pracownikiem od chwili, gdy odwołał go premier.

– Zostałem powołany na cztery lata i od chwili, gdy premier odwołał mnie z mojej funkcji, nie jestem funkcjonariuszem CBA – mówił Kamiński.

Domaga się świadectwa pracy w biurze. Chce zmusić je do wydania dokumentu za pośrednictwem sądu administracyjnego, do którego złożył wniosek w tej sprawie półtora miesiąca temu.

Jak ustaliła „Rz”, niedawno nowe kierownictwo CBA zaproponowało Kamińskiemu polubowne załatwienie sprawy. Ugoda miała polegać na tym, że Kamiński zwróci się z podaniem do Wojtunika o zwolnienie ze służby. Były szef CBA jednak odmówił, gdyż uważa, że kiedy Tusk odwołał go ze stanowiska szefa CBA, równocześnie przestał być funkcjonariuszem biura. Argumentował, że nie może w tej sytuacji prosić o zwolnienie ze służby, gdyż od 13 października 2009 r. już w niej nie jest.

– Procedura zwolnienia jest opisana w ustawie – tłumaczy z kolei Dobrzyński. – Trzeba złożyć wniosek do szefa CBA i wtedy się odchodzi, nie ma z tym problemu. Mariusz Kamiński takiego wniosku nie złożył. W świetle prawa nadal jest pracownikiem CBA.

Ale zgodnie z przepisami, jeśli teraz nie wyrazi zgody na nowe stanowisko, musi zostać zwolniony ze służby. Odejście w tym trybie wiąże się z zachowaniem uprawnień przewidzianych dla funkcjonariuszy CBA odchodzących z powodu nabycia prawa do emerytury w pełnym wymiarze.

[srodtytul]PiS: decyzja polityczna[/srodtytul]

Z decyzji Wojtunika o przywróceniu jego poprzednika do służby nie jest zadowolona ani PO, ani PiS.

– Z punktu widzenia formalno prawnego Mariuszowi Kamińskiemu przysługuje prawo powrotu do służby – komentuje poseł Platformy Sebastian Karpiniuk – Osobiście jednak nisko oceniam jego kompetencje jako szefa CBA, dlatego uważam, że jego powrót nie byłby korzystny.

– To decyzja polityczna. Wojtunik pokazuje, że nie jest niezależnym szefem służby zwalczającej korupcję, lecz nieformalnym funkcjonariuszem PO – ocenia poseł PiS Zbigniew Girzyński. – Występuje przeciw swojemu poprzednikowi, który naprawdę zwalczał łapownictwo bez względu na barwy partyjne. Mariusz Kamiński naruszył interesy wielu grup, w tym PO, i teraz za to płaci.

Sam Mariusz Kamiński w piątek nie odbierał telefonu od „Rz”. W najbliższą środę będzie świadkiem w sejmowej komisji śledczej badającej aferę hazardową.

[ramka][b]Odwołanie z aferą hazardową w tle[/b]

[srodtytul]14 sierpnia 2009 [/srodtytul]

- szef CBA Mariusz Kamiński informuje premiera Donalda Tuska o aferze hazardowej

[srodtytul]15 września[/srodtytul]

- Kamiński dostaje wezwanie w charakterze podejrzanego do prokuratury w Rzeszowie

[srodtytul]30 września[/srodtytul]

- szef CBA informuje o aferze hazardowej prezydenta, władze Sejmu i Senatu

[srodtytul]1 października[/srodtytul]

- „Rz” publikuje stenogramy rozmów głównych bohaterów afery hazardowej

[srodtytul]5 października[/srodtytul]

- dymisja ministra sportu Mirosława Drzewieckiego

[srodtytul]6 października[/srodtytul]

- rzeszowska prokuratura stawia Kamińskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień podczas śledztwa w sprawie tzw. afery gruntowej

[srodtytul]7 października[/srodtytul]

- Tusk ogłasza dymisję siedmiu ministrów. Prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie afery hazardowej

[srodtytul]13 października[/srodtytul]

- premier dymisjonuje Kamińskiego, nie czekając na wymaganą przez prawo opinię prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

[i]—ceg[/i][/ramka]

W piątek minął trzymiesięczny okres zawieszenia Mariusza Kamińskiego. Paweł Wojtunik, jego następca na stanowisku szefa CBA, odesłał go do tzw. rezerwy kadrowej po tym, jak w październiku Kamiński został odwołany z funkcji szefa biura przez premiera Donalda Tuska. Zbiegło się to w czasie z ujawnieniem afery hazardowej, a bezpośrednio wiązało z postawieniem Kamińskiemu zarzutów przekroczenia uprawnień przy badaniu afery gruntowej.

Jednak zawieszenie nie może – zgodnie z prawem – trwać dłużej niż trzy miesiące, stąd propozycja nowego stanowiska – tymczasowego. Co Kamiński miałby na nim robić? – Jeśli będą jakieś zadania, które szef zechce mu zlecić, to jest on do jego dyspozycji – mówi „Rz” Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Nie chce jednak odpowiedzieć, jaki rodzaj pracy może zostać Kamińskiemu zlecony. Dodaje tylko, że przywrócono mu pełną pensję (jako zawieszony funkcjonariusz dostawał tylko połowę wynagrodzenia).

Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Służby
Anna Dyner: Jak w Polsce werbują białoruskie i rosyjskie służby
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne