Kamery przemysłowe nagrywające pracowników i osoby, które sprawdzą i – w razie potrzeby – zatrzymają zbliżających się do chronionej posesji, to dziś minimum. Agencje ochrony coraz częściej sięgają po skomplikowane środki techniczne. – Nie ma skutecznego systemu ochrony bez techniki: monitoringu wizyjnego i sygnałów alarmowych. Dziś ochrona to także instalacje przeciwpożarowe i czujniki informujące o zalaniu obiektu wodą – tłumaczy Sławomir Wagner, prezes zarządu Polskiej Izby Ochrony Osób i Mienia.
Sprzęt, jakim dysponują agencje ochroniarskie, jest coraz lepszy, mniej awaryjny i tańszy. Podstawowym narzędziem wykorzystywanym dziś w ochronie jest komputer. Mjr rez. Krzysztof Przepiórka z Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM (po odejściu z wojska był m.in. szefem bezpieczeństwa w PHZ Bartimpex SA) mówi, że wszystkie urządzenia techniczne, które można zobaczyć w filmach akcji, już na co dzień są wykorzystywane przez agentów ochrony.
– W ochronie najsłabszym ogniwem jest człowiek. Urządzenia techniczne mają za zadanie wyeliminować jego błędy i pomagać mu w pracy. Sporo kosztują. Jeśli biznesmen czy agencja ochrony decydują się na nie, to nie po to, by były tylko ozdobą – tłumaczy major Przepiórka.
Dodaje, że w zabezpieczeniach technicznych chronionych obiektów, na przykład siedzib firm, popularne są kamery na podczerwień, przydatne także w nocy. – W co drugim biurze stosuje się już lustro weneckie, by ochrona widziała wchodzących. Sprawdza się ich też supernowoczesnymi czytnikami siatkówki czy kciuka, ale to bardzo rzadka i bardzo droga forma zabezpieczenia. Stosuje się ją zwykle przed wejściem do pomieszczeń, w których są niezwykle ważne dokumenty – mówi były szef bezpieczeństwa w PHZ Bartimpex SA.
Ochroniarze wykorzystują również niewielkie kamerki i systemy łączności bezprzewodowej. – Takie urządzenia muszą być funkcjonalne i dyskretne – tłumaczy przedstawiciel Fundacji GROM. Zapewnia, że obsługa tych aparatów nie wymaga zaawansowanej wiedzy technicznej i specjalistycznych kursów. Szkolenia przechodzą natomiast osoby, które instalują takie urządzenia w chronionych obiektach. – Biznesmeni coraz chętniej używają chipów GPS zainstalowanych w różnych przedmiotach. Dostają je np. dzieci zamożnych przedsiębiorców. Urządzenia takie montowane są też w drogich samochodach. Gdy zdarzy się porwanie, urządzenie wysyła sygnał, którym można namierzyć uprowadzoną osobę bądź samochód dzięki satelicie – tłumaczy mjr Przepiórka.