Reklama

Transportowce do prokuratury

MON najprawdopodobniej przepłacił amerykańskiej spółce produkującej samoloty Bryza. W dodatku kupił je bez przetargu

Publikacja: 18.12.2008 01:21

Minister Bogdan Klich 11 grudnia odwiedził PZL Mielec w związku z podpisaniem kontraktu na dostawę 1

Minister Bogdan Klich 11 grudnia odwiedził PZL Mielec w związku z podpisaniem kontraktu na dostawę 12 samolotów Bryza

Foto: Fotorzepa, Krz Krzysztof Łokaj

Zamówienie, jakie złożyło Ministerstwo Obrony Narodowej w Mielcu (dwie bryzy rocznie), równa się rocznym obrotom amerykańskiej spółki United Technologies Holdings PZL Mielec. Ale radość w firmie może zakończyć wczorajsze pismo Ludwika Dorna, posła Komisji Obrony Narodowej, do premiera Donalda Tuska. Dorn domaga się sprawdzenia, czy zakup bryz odbył się zgodnie z prawem. Te same wątpliwości ma Tomasz Hypki, ekspert wojskowy. – MON nie powinien kupować sprzętu od amerykańskiej spółki bez przetargu – twierdzi.

[srodtytul]Klich się wycofuje[/srodtytul]

Ministerstwo Obrony Narodowej , żeby kupić bryzy, zrezygnował z zapowiadanego przez generała Andrzeja Błasika, dowódcę Sił Powietrznych, tegorocznego zakupu dwóch wielozadaniowych samolotów transportowo-tankujących, choć wymaga tego od nas NATO. Miały kosztować 450 milionów zł. Kilka dni temu minister Bogdan Klich ogłosił, że MON wycofuje się z zakupu. Powodów nie podał.

[wyimek]Do szkoleń wystarczyłyby samoloty klasy Mewy, kilkanaście razy tańsze! - Tomasz Hypki, ekspert wojskowy[/wyimek]

Cena bryz nie jest mała. Bierze się jednak z drogiego wyposażenia, np. w kompleksowy system samoobrony, nowoczesną awionikę i glass cockpit. Dwa z zamówionych egzemplarzy to wersja VIP. – Tak drogie wyposażenie ma sens jedynie w przypadku maszyn latających nad wrogim terytorium. Po co nam takie samoloty, skoro mają być używane do lotów krajowych? – pyta Dorn.

Reklama
Reklama

Tomasz Hypki jest podobnego zdania: – Są o wiele większe potrzeby w polskiej armii niż zakup samolotów typu Bryza, nie wiadomo po co wyposażonych ponad miarę i potrzeby, drogich w eksploatacji – mówi. – Do szkoleń wystarczyłby samoloty klasy Mewy. Są kilkanaście razy tańsze! – podkreśla.

[srodtytul]Dziwne praktyki[/srodtytul]

Według informacji „Rz” w MON głowią się teraz, jak wypłacić PZL Mielec zaliczkę za kontrakt. Chodzi o kilkadziesiąt milionów złotych. – Mielec chce za to kupić bardzo drogie wyposażenie samolotów, a więc faktycznie MON miałby to sfinansować – mówi nasz informator. – Dlaczego takich praktyk nie stosuje się wobec polskich firm zbrojeniowych?

Nie wiadomo też, jakie argumenty zdecydowały, że transportowce kupiono bez przetargu. MON nie odpowiedział nam wczoraj na to pytanie, podobnie jak na to, kiedy płk Ryszard Barański – dziś pracujący dla PZL Mielec, a według naszych informacji aktywny lobbysta w MON na rzecz podpisania tego kontraktu – odszedł ze stanowiska szefa Oddziału Techniki Lotniczej Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON.

Zakłady lotnicze w Mielcu prawie dwa lata temu zostały sprzedane przez Agencję Rozwoju Przemysłu amerykańskiej firmie Sikorsky Aircraft Corporation, potentatowi w produkcji śmigłowców. Mimo iż oficjalna cena była wyższa, Skarb Państwa zarobił na transakcji tylko 56 mln zł, czyli mniej więcej koszt jednej bryzy. Wątpliwości, czy nie zaniżono wartości firmy, ma tarnobrzeska prokuratura. Według naszych informacji wyniki śledztwa będą znane do końca grudnia.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

Reklama
Reklama

[mail=i.kacprzak@rp.pl]i.kacprzak@rp.pl[/mail][/i]

Zamówienie, jakie złożyło Ministerstwo Obrony Narodowej w Mielcu (dwie bryzy rocznie), równa się rocznym obrotom amerykańskiej spółki United Technologies Holdings PZL Mielec. Ale radość w firmie może zakończyć wczorajsze pismo Ludwika Dorna, posła Komisji Obrony Narodowej, do premiera Donalda Tuska. Dorn domaga się sprawdzenia, czy zakup bryz odbył się zgodnie z prawem. Te same wątpliwości ma Tomasz Hypki, ekspert wojskowy. – MON nie powinien kupować sprzętu od amerykańskiej spółki bez przetargu – twierdzi.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Służby
Atak na polskich funkcjonariuszy na granicy z Białorusią. „Leciały kamienie”
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Reklama
Reklama