Wojskowy samolot transportowy CASA rozbił się 23 stycznia 2008 r. kilkaset metrów od lotniska w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Zginęło 20 osób – czterech członków załogi i 16 pasażerów, wśród których byli wysocy rangą oficerowie lotnictwa. Wracali z konferencji poświęconej bezpieczeństwu lotów.
Przyczyny wypadku badała komisja, której przewodził płk Zbigniew Drozdowski. Według niej przyczyną katastrofy był błąd pilota. Kiedy za pierwszym razem nie zdołał posadzić maszyny na lądowisku, wykonał manewr na zbyt małej wysokości i przy niemal minimalnej prędkości. Samolot uległ tzw. głębokiemu przepadnięciu i runął na ziemię. Winą za tragedię komisja obarczyła też obsługę naziemną oraz wojskowych odpowiedzialnych za szkolenie i dobór załogi.
[wyimek]Prokuratura postawiła do tej pory zarzuty zaledwie jednej osobie[/wyimek]
– Badanie przyczyn katastrofy pokazało dużą skalę nonszalancji w polskich Siłach Powietrznych – mówił Bogdan Klich, szef MON.
Posypały się głowy. Zdymisjonowano pięciu oficerów, m.in. ppłk. Leszka L., dowódcę 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie, kpt. Andrzeja Koniarza, kontrolera lotów z Mirosławca, i ppłk. Marka Sołowianiuka z Centrum Operacji Powietrznych. Jak ustaliła „Rz“, dwóch z nich odeszło do cywila. Pozostali trafili do rezerwy kadrowej. Wkrótce jednak też mają zrzucić mundur.