MON – jak wszystkie resorty– na żądanie premiera musiał znaleźć oszczędności. Minister obrony Bogdan Klich przyznał wczoraj w Radiu Zet, że dlatego zaplanował likwidację zagranicznych misji wojskowych. – Umówiliśmy się z panem premierem, że zostaną wycofani nasi żołnierze z Czadu, wzgórz Golan i Libanu – wyliczał Klich.
Zapewnił, że Polska nie będzie się wycofywała z misji NATO. – Są one dla rządu absolutnym priorytetem – zaznaczał. Z jego słów wynika, że w Afganistanie pozostanie 1600 naszych żołnierzy. Szef resortu zapomniał jednak, że już na wiosnę polska misja w Afganistanie musi być zwiększona o ok. 100 dodatkowych żołnierzy. NATO zobowiązało nas, by kontrolować największy cywilno-wojskowy port lotniczy w Afganistanie: Wojskowy Port Lotniczy w Kabulu. A to na pewno podniesie koszty operacji.
Według zapewnień Klicha nie zostanie zlikwidowany też nasz kontyngent w Kosowie.
Misje na wzgórzach Golan i w Libanie są prowadzone pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych. – Dzięki temu w części pieniędzy jest przez
ONZ refundowana. Oszczędności zatem będą niewielkie – ocenia pomysł Aleksander Szczygło, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – Ponadto potrzeba co najmniej pół roku, by wycofać stamtąd polskich żołnierzy.