Na drzwiach nie polecą

W pułku wożącym VIP-ów służą najlepsi piloci. Ale jednostce grozi likwidacja

Publikacja: 10.05.2010 21:17

W 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego służy dziś blisko 60 pilotów

W 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego służy dziś blisko 60 pilotów

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

W październiku 1957 r. śmigłowiec elitarnego specpułku wylądował na dachu warszawskiego hotelu Grand. Było to pierwsze takie lądowanie w Polsce. Piloci latający z VIP-ami udowodnili swój kunszt. – To było naprawdę spore wydarzenie – opowiada Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny branżowego miesięcznika "Raport Wojsko Technika Obronność". – Jeszcze w latach 90. pułk stanowił wizytówkę polskiego lotnictwa.

I od tego czasu – według ekspertów – zaczęły się kłopoty tej jednostki. Maszyny osiągnęły znaczny wiek, a procedury lotnicze przestały przystawać do światowych standardów.

Po katastrofie smoleńskiej, w której zginął na pokładzie Tu-154 prezydent Lech Kaczyński z małżonką i 94 innymi osobami, przyszłość 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego stanęła pod znakiem zapytania.

– W ciągu najbliższych kilku miesięcy będą musiały zapaść rozstrzygnięcia: albo pułk zostanie, albo będzie przekształcony, albo zlikwidowany – zapowiedział niedawno minister obrony Bogdan Klich.

Lotnicy są tymi planami oburzeni. – Przez lata politycy, zamiast zadbać o przyszłość pułku i własne bezpieczeństwo, nie byli w stanie podjąć żadnych decyzji, a dziś winę zrzucają na lotników – mówi jeden z nich.

Lotnicy z 36. pułku od dawna postulowali wyminę floty oraz zmianę procedur lotniczych, tak by sprostały one światowym wymogom do transportu osób cywilnych.

Poprzedni dowódca pułku płk Tomasz Pietrzak nie ukrywał, że niespełnienie przez rządzących tych postulatów było głównym powodem jego pożegnania się z pułkiem i armią w 2008 r.

Sygnały, że w lotnictwie rządowym dzieje się źle, pojawiły się wcześniej. W 1999 r. samolot z marszałek Senatu Alicją Grześkowiak, która wracała z wizyty na Bliskim Wschodzie, awaryjnie wylądował na pustyni w Arabii Saudyjskiej. Zepsuł się też rządowy samolot, którym premier Marek Belka w 2004 r. leciał do Wietnamu na szczyt Azja – Europa.

– Tupolew stał wtedy na chińskim lotnisku prawie tydzień, bo serwis nie był w stanie go wcześniej naprawić – wspomina jeden z byłych pilotów.

Inni dodają, że gdy spotykali się na lotniskach na całym świecie ze swoimi kolegami z zagranicy, ci oglądali polskie maszyny jak zabytki muzealne.

– Podchodzili i pytali, czy one, choć stare, w środku mają dodatkowe nowoczesne wyposażenie – opowiada jeden z pilotów. – Gdy widzieli, że w maszynach nowa jest tylko skóra na siedzeniach, to nie mogli uwierzyć. – Nawet państwa z tzw. byłego bloku wschodniego mają nowocześniejsze maszyny do przewozu najważniejszych osób.

W grudniu 2003 r. śmigłowiec Mi-8 z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie rozbił się po awarii obu silników niedaleko Warszawy. Premier trafił do szpitala. Jednak wielokrotnie powtarzał w mediach, że wyszedł z wypadku cało dzięki kunsztowi lotniczemu pilota śmigłowca z 36. specpułku ppłk. Marka Miłosza.

Tymczasem dopiero dwa miesiące temu wojskowy sąd okręgowy uniewinnił ppłk. Miłosza, który był oskarżony o umyślne sprowadzenie ryzyka katastrofy i nieumyślne spowodowanie wypadku śmigłowca.

Eksperci i lotnicy przyznają, że do tej jednostki od początku jej istnienia, czyli od lutego 1945 r., trafiali zawsze najlepsi piloci.

– Sam nie zabiegałem o to, by służyć w pułku – mówi ppłk Miłosz. – Służyłem w pułku śmigłowców w Leźnicy i razem z 36. pułkiem obsługiwaliśmy wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce. Zaproponowano mi przejście do tej jednostki. Ale niektórzy, tak jak ppłk Bartosz Stroiński, starali się, by trafić do 36. pułku. – Nie ma co ukrywać, że służba tu to rodzaj nobilitacji – przyznaje. Ppłk Stroiński nie żałuje swojej decyzji, choć zaznacza, że służba w tej jednostce nie jest łatwa. – Przede wszystkim dlatego, że możemy zostać w każdej chwili wezwani – podkreśla.

Nagłe wezwania do lotów z VIP-ami zdarzają się rzadko, bo ci z wyprzedzeniem planują swoje podróże. Ale czasem trzeba np. przewieźć serce do transplantacji. 36. specpułk od lat uczestniczy bowiem w "Akcji serce" organizowanej przez Stowarzyszenie Transplantacji Serca.

Od lat 80. wykonuje też zadania w ramach akcji pomocy humanitarnej. Piloci latali m.in. z pomocą do Afryki, Czeczenii, Afganistanu i Iraku, a ostatnio zawieźli polskich ratowników niosących pomoc Haiti po trzęsieniu ziemi (tam Tu-154 również uległ awarii).

Jak mówią eksperci, takie jednostki istnieją w większości państw świata. Działają na styku wojska i służb specjalnych. Jeszcze do niedawna w użytkowaniu 36. pułku był na przykład śmigłowiec rozpoznania elektronicznego – zabezpieczający przed podsłuchem rozmowy, które toczą się w samolotach VIP-owskich.

Bez pułku Polska będzie więc swego rodzaju ewenementem. Hołdanowicz postuluje, by zmniejszyć tylko jego strukturę. – Mogłaby być to samodzielna eskadra, ale o specjalnym, podwyższonym etacie, wówczas praca tam mogłaby być ukoronowaniem kariery dla doświadczonych wojskowych pilotów – twierdzi.

W październiku 1957 r. śmigłowiec elitarnego specpułku wylądował na dachu warszawskiego hotelu Grand. Było to pierwsze takie lądowanie w Polsce. Piloci latający z VIP-ami udowodnili swój kunszt. – To było naprawdę spore wydarzenie – opowiada Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny branżowego miesięcznika "Raport Wojsko Technika Obronność". – Jeszcze w latach 90. pułk stanowił wizytówkę polskiego lotnictwa.

I od tego czasu – według ekspertów – zaczęły się kłopoty tej jednostki. Maszyny osiągnęły znaczny wiek, a procedury lotnicze przestały przystawać do światowych standardów.

Pozostało 89% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie