Sprawa po raz pierwszy na komisji do spraw służb specjalnych stanęła wczoraj. Jak ujawnił "Wprost" oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego zaproszeni na posiedzenie poinformowali posłów, że raport Antoniego Macierewicza dotyczący likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych został przetłumaczony na język rosyjski jeszcze przed publikacją dokumentu w języku polskim.
Według informacji "Rz" dopiero dziś szef SKW płk Piotr Pytel przyniósł umowę z tłumaczką Iriną O. Wynika z niej, że podpisała ją 29 czerwca 2007 r., czyli kilka miesięcy po upublicznieniu dokumentu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Umowa dotyczy przełożenia opublikowanych już w Monitorze Polskim (czyli jawnych) aneksów do raportu.
Oznacza to że stało się to po zakończeniu prac, gdyż termin jej realizacji został określony na następny dzień. Ale nie jest to dowodem przesądzającym, że tłumaczenie odbyło się przed 16 lutego 2007 r., kiedy to raport przestał być niejawny.
Zeznania funkcjonariuszy SKW
Na czym, więc polegają zarzuty? Według relacji, którą usłyszeli posłowie. Materiał miał być przekazywany nie całościowo tylko partiami, w niekontrolowany sposób, osobie, która nie była sprawdzona. - To jest potwierdzone zeznaniami funkcjonariuszy, którzy dalej pozostają w służbie - mówi "Rz" poseł SLD Stanisław Wziątek. Służby mają zastrzeżenia do Iriny O. - wynika z jego relacji. - Nie mogła być wiarygodna, biorąc pod uwagę jej doświadczenie, kontakty, miejsce zamieszkania - wskazuje Wziątek (w umowie jest podany adres na warszawskiej Ochocie, ale według relacji funkcjonariuszy SKW dokumenty miały być dostarczane na tzw. osiedle rosyjskie na Mokotowie). Nie miało, by to jednak większego znaczenia, gdyby okazało się, że tłumaczyła raport już jawny.
Umowa ma nie być jednak jedynym dowodem usług tłumaczki. - Wcześniej były wystawiane faktury. Przynajmniej jedna - mówi "Rz" inny członek speckomisji poseł PO Krzysztof Brejza. Przyznaje jednak, że nie wie, czy pochodzą one sprzed daty ujawnienia raportu. - Dopytam o to we wtorek - zapewnia.