Zakupy sprzętu mają poprawić bezpieczeństwo kraju i skuteczność sił zbrojnych, a także zapewnić zastrzyk technologii i inwestycje offsetowe. To będzie istotny warunek podpisania przyszłych kontraktów – zapewnia rząd.
– Dzięki temu, że negocjacje w sprawie dostaw rakietowych systemów obrony powietrznej średniego zasięgu dla programu „Wisła" już kilka miesięcy temu przeniesiono na szczebel międzyrządowy, umowa na dostawy patriotów, broni sprawdzonej w warunkach bojowych i znajdującej się w arsenałach 13 państw, będzie korzystniejsza – twierdzi Czesław Mroczek, wiceminister obrony ds. modernizacji sił zbrojnych. Łatwiej powinno być o zgodę Waszyngtonu na przekazanie polskim firmom technologii i zagwarantowanie rozwiązań pomostowych, np. dostaw dwóch nowych baterii Patriot już w 2019 r., przy terminie realizacji kontraktu wyznaczonym na 2025 r.
Wiceminister przyznaje, że Amerykanie nie zgodzili się na przekazanie Polsce kodów źródłowych oprogramowania sterującego do newralgicznych urządzeń, w tym najnowszych pocisków PAC 3 MSE, bo USA nikomu ich nie udostępniają. Ale zobowiązali się, że krajowy przemysł nie tylko przejmie serwisowanie sprzętu, ale także wykona około połowy wartości kontraktu.
Największy ma być udział polskiego przemysłu w przypadku systemów radarowych, łączności, podzespołów kierowania ogniem. W kraju budowane będą podwozia, wyrzutnie. Skarżyskie Mesko ma produkować części rakiet.
W przypadku śmigłowców od dawna spekulowano, że szanse na wygraną ma największy z oferowanych helikopterów H225M Caracal, produkt Airbus Helicopters. Wojskowi zwracali uwagę, że sprawdził się w Afganistanie, a dzięki udźwigowi i największej na tle rywali przestrzeni ładunkowej może być przystosowany do specjalistycznych zadań bojowego ratownictwa, transportu medycznego, zwalczania okrętów podwodnych czy wymagań sił specjalnych.