Szef MON odtajnił zdjęcia lotnicze Warszawy

Szef MON odtajnił zdjęcia lotnicze Warszawy, dzięki czemu IPN będzie mógł określić lokalizację KL Warschau.

Aktualizacja: 21.09.2015 10:04 Publikacja: 20.09.2015 20:53

Żołnierze AK wyzwolili więźniów obozu 5 sierpnia 1944 r., krótko po wybuchu powstania warszawskiego

Żołnierze AK wyzwolili więźniów obozu 5 sierpnia 1944 r., krótko po wybuchu powstania warszawskiego

Foto: Zbiory Władysława Bartoszewskiego

– To była inicjatywa biegłego, który zajmuje się odczytem i interpretacją zdjęć lotniczych – mówi nam Marcin Gołębiewicz, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN, który prowadzi śledztwo w sprawie KL Warschau.

Instytut wystąpił do ministra obrony narodowej o odtajnienie zdjęć lotniczych znajdujących się w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie.

Znaleźć krematorium

Chodziło o fotografie wykonane w latach 1973–1978 i 1980–1988 r. Wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zdjął z nich klauzulę „tajne". Te wykonane we wcześniejszych latach były już jawne.

Śledczy liczy na to, że analiza zdjęć pozwoli na określenie dokładnej lokalizacji obozu koncentracyjnego KL Warschau, w tym krematorium, które miało się znajdować na jego terenie. Być może uda się także określić, czy Niemcy do masowych zabójstw używali komór gazowych. Od lat bowiem wśród historyków toczy się spór o to, czy one istniały i gdzie się znajdowały. Niektórzy wskazują na tunel w pobliżu ul. Bema (obok dworca Warszawa Zachodnia).

SS założyła obóz koncentracyjny w Warszawie latem 1943 r. Jego pierwszymi więźniami byli Żydzi z getta, potem także z innych krajów, oraz Polacy. Obóz zlokalizowano na obszarze zlikwidowanego getta – najpewniej ograniczony był ulicami: Gęsią (stąd nazwa Gęsiówka, dzisiaj to ul. Anielewicza), Zamenhofa, Karmelicką, Lewartowskiego. Otaczał go mur z wieżami wartowniczymi.

Miejsce kaźni więźniów Pawiaka

Śledztwo dotyczące zbrodni ludobójstwa popełnionych w KL Warschau prowadzono jeszcze w latach 70. Teraz prowadzi je IPN. Jak ustalili prokuratorzy, Niemcy dokonywali tam masowych egzekucji, m.in. więźniów Pawiaka. Nie wiadomo jednak, ile osób więziono w obozie oraz ile zamordowano. Z zeznań świadków wynika, że znajdowało się tam krematorium.

Przed wybuchem powstania warszawskiego rozpoczęła się ewakuacja KL Warschau. 5 sierpnia 1944 r. zdobyli go żołnierze Batalionu „Zośka" AK, uwalniając 348 więźniów.

Po wojnie w miejscu obozu przeprowadzono ekshumację – wydobyto wtedy ok. 2 ton prochów ludzkich. Prace przerwano, bo bezpieka i Sowieci stworzyli tam obóz m.in. dla jeńców wojennych.

Teraz historyk IPN ustalił nazwiska 73 osób wyzwolonych z KL Warschau przez żołnierzy AK. – Lista ta stanowi podstawę do próby poszukiwania pokrzywdzonych. Być może część z nich żyje, żołnierze Batalionu „Zośka" uwolnili bowiem także m.in. dzieci – opisuje prokurator Gołębiewicz.

Niemcy nie pomogą

Jak już pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", śledczy ustalili też dane esesmanów służących w tym obozie. W grupie tej byli nie tylko Niemcy, ale także volksdeutsche: węgierscy, polscy, rumuńscy, chorwaccy i słowaccy. W większości byli oni członkami załóg wartowniczych innych obozów: KL Sachsenhausen, KL Buchenwald czy KL Lublin (Majdanek).

Z analizy dat ich urodzenia wynika, że ok. 30 urodziło się w latach 1920–1926. „Tym samym istnieją realne szanse, że niektórzy z nich mogą jeszcze żyć" – uważa prokurator IPN. Śledczy wystąpił zatem do niemieckiego Centralnego Krajowego Zarządu Wymiaru Sprawiedliwości do Badania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu o przekazanie kart ewidencyjnych, aktów zgonów, dokumentów o prowadzonych po wojnie przez sądy postępowań dotyczących 208 zidentyfikowanych funkcjonariuszy z KL Warschau oraz 58 z podobozu obozu koncentracyjnego na Majdanku (warszawska placówka została przekształcona w podobóz w kwietniu 1944 r.).

IPN otrzymał jednak odpowiedź, że centrala w Ludwigsburgu nie jest w stanie odpowiedzieć na nasz wniosek. Powodem mają być jej problemy kadrowe.

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA