Reklama
Rozwiń

Wojsko jest źle chronione

Kontrolerzy MON, symulując atak terrorystów, bez problemu weszli na teren GROM i specoddziału żandarmerii

Publikacja: 25.03.2011 01:54

Wojsko jest chronione przez wybrane w przetargach firmy ochroniarskie oraz Oddziały Wart Cywilnych

Wojsko jest chronione przez wybrane w przetargach firmy ochroniarskie oraz Oddziały Wart Cywilnych

Foto: Dziennik Wschodni, Dor Dorota Awiorko-Klimek

Elitarna jednostka specjalna GROM. Na teren jej siedziby wchodzi przez ogrodzenie kilku mężczyzn (jak się potem okazuje, żołnierzy z Departamentu Kontroli MON). Nikt ich nie zatrzymuje. Obecność intruzów wykrywa dopiero elektroniczny system monitoringu. Wtedy komandosi GROM wzywają policję. Gdy ta zjawia się przed bramą główną, panowie z ochrony jej nie wpuszczają, tłumacząc, że jednostka jest tajna i nikt z zewnątrz nie może wejść na jej teren bez odpowiedniej zgody.

Tak wyglądała parę miesięcy temu inspekcja systemu ochrony obiektów i terenów wojskowych przeprowadzona przez Ministerstwo Obrony Narodowej.

Podobne scenki rozegrały się w Oddziale Specjalnym Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim i kilku innych jednostkach wojskowych w kraju.

Te informacje znalazły się w tajnym raporcie z kontroli, który częściowo poznała "Rz". Jest druzgocący.

– W Sztabie Generalnym na  polecenie ministra obrony narodowej trwają prace nad systemem ochrony wojsk. Za kilkanaście dni będzie można powiedzieć więcej o ich rezultatach – mówi gen. Bogusław Pacek, doradca ministra obrony Bogdana Klicha. – Natomiast same ustalenia Departamentu Kontroli MON są niejawne, w  związku z powyższym nie mogę się wypowiadać na ich temat.

Reklama
Reklama

Wojsko jest chronione przez wybrane w przetargach tzw. SUFO, czyli Specjalistyczne Uzbrojone Formacje Ochronne (żołnierze złośliwie przekręcają ich skrót na "SYFO"), oraz Oddziały Wart Cywilnych, czyli pracowników cywilnych zatrudnionych przez armię. Z naszych informacji wynika, że tam, gdzie wojsko chronią pracownicy cywilni, kontrola wypadła znacznie lepiej niż tam, gdzie zatrudnione były firmy.

Powód? W przetargach liczy się cena, a nie jakość usług świadczonych przez agencje ochrony. Wygrywają te, które oferują najtańsze usługi. Stawki są głodowe: wojsko płaci firmie ochroniarskiej za godzinę pracy 7 – 12 zł (dla porównania w dużej cywilnej spółce 15 – 20 zł), z czego do kieszeni ochroniarza trafia 3 – 5 zł.

– Firmy prześcigają się w obniżaniu kosztów, ale za takie pieniądze nie można zagwarantować ochrony na odpowiednim poziomie – mówi nam przedstawiciel agencji ochroniarskiej, która do niedawna pracowała dla armii.

– Jaka praca, taka płaca – stwierdza jeden z żołnierzy z jednostki w południowej Polsce. I opowiada, że u niego w jednostce ochroniarzami są najczęściej starsze osoby, na rencie lub emeryturze. – Nie przykładają się, mam czasem wrażenie, że pracują za karę – opowiada oficer.

Ochroniarze, pilnując wojska, muszą mieć broń i ostrą amunicję. Wielu z nich nie umie się nią jednak posługiwać. Żołnierze opowiadają, że zdarzały się przypadki tzw. niekontrolowanych wystrzałów.

– Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ale firma stwierdziła, że trzeba podpiłować iglice, by do wystrzałów nie dochodziło. A taka broń to już tylko zabawka – opowiada żołnierz. Napisał kilka meldunków do dowódcy, że ochrona jednostki źle działa.

Reklama
Reklama

Podobnie było w przypadku GROM. Gdy jeden z ochroniarzy zasłabł na warcie, oficerowie z tej jednostki napisali miażdżący raport o ochronie do MON. Wynikało z niego, że do najlepszej jednostki specjalnej w kraju może wejść każdy. Dlaczego? Bo GROM chronią starsi ludzie, często schorowani, bez przygotowania i odpowiedniego wyszkolenia. Zdarzało się, że pracowali po 24 godziny na dobę (12 godzin na etacie, a 12 na umowę-zlecenie).

– Zażądaliśmy natychmiastowej zmiany i nawet obiecano nam to, choć bez entuzjazmu – opowiada oficer GROM, który potem pojechał na misję do Afganistanu. – Wróciłem, a na bramie widzę tych samych staruszków. Ręce mi opadły.

W większości krajów NATO obiekty wojskowe są chronione przez wyspecjalizowane agencje ochrony. Zdaniem ekspertów takie rozwiązanie jest korzystne dla wojska, bo nie angażuje żołnierzy, którzy mogą skupić się na szkoleniu.

– To dobry kierunek, ale przy wyborze agencji armia powinna stawiać przede wszystkim na jej wiarygodność i jakość usług, a nie na cenę – uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – To muszą być standardy wojskowe, a nie z Tesco czy Biedronki, jak dzieje się od dawna.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.zemla@rp.pl

Elitarna jednostka specjalna GROM. Na teren jej siedziby wchodzi przez ogrodzenie kilku mężczyzn (jak się potem okazuje, żołnierzy z Departamentu Kontroli MON). Nikt ich nie zatrzymuje. Obecność intruzów wykrywa dopiero elektroniczny system monitoringu. Wtedy komandosi GROM wzywają policję. Gdy ta zjawia się przed bramą główną, panowie z ochrony jej nie wpuszczają, tłumacząc, że jednostka jest tajna i nikt z zewnątrz nie może wejść na jej teren bez odpowiedniej zgody.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Coraz więcej wakatów w Trybunale Konstytucyjnym. Prawnicy mówią, co trzeba zrobić
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Zawody prawnicze
Rząd zmieni przepisy o zawodach adwokata i radcy. Projekt po wakacjach
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Podatki
Rodzic może stracić ulgi w PIT, jeśli dziecko za dużo zarobi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama