Dotychczas gminy musiały zapewniać nauczycielom wynagrodzenie na poziomie średnich płac. Wyliczeń dokonywała każda gmina indywidualnie, nie było obowiązku wypłacania wyrównań.
Niedawna zmiana [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B8996FFB9CB7F638F056F98E91B0EA9B?id=182007]Karty nauczyciela[/link], obowiązująca od 22 stycznia 2009 roku, wprowadziła do ustawy art. 30a i 30b, zobowiązujący gminy do przesyłania regionalnym izbom obrachunkowym, dyrektorom szkół i związkom zawodowym sprawozdania z wysokości średnich płac nauczycieli za ubiegły rok. Gminy, które ich nie zapewniły, musiały do końca stycznia br. wypłacić nauczycielom dodatek uzupełniający. W zależności od wielkości samorządu była to kwota od kilkuset złotych do nawet kilku milionów.
Samorządy postanowiły działać, podejmując starania o uchylenie nowych przepisów. – Artykuły te ograniczają samodzielność gmin, narzucając, ile mają wydać na wynagrodzenia nauczycieli, bez względu na rozmaitość uwarunkowań mogących wpływać na ich wysokość – mówi Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.
Dodatek w opinii samorządowców jest sprzeczny z prawem pracy. Staje się on elementem wynagrodzenia niezwiązanym z indywidualnym stosunkiem pracy, a z przynależnością do określonej grupy zawodowej i nie ma związku z ilością i jakością pracy konkretnego nauczyciela.
Uśrednianie pensji nauczycieli uniemożliwia samorządom realizację zasady godziwej płacy za pracę. Zasada ta oznacza, że pracownik w drodze umowy z pracodawcą ustala warunki wynagradzania go za jego pracę. [b]Uchwalenie przez Sejm art. 30a i 30b w Karcie nauczyciela wprowadza „urawniłowkę” do średniej, stojącą w sprzeczności z prawem pracy.[/b]