Samowole budowlane, nielegalne wysypiska odpadów wykryła przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli inspekcja rodzinnych ogródków działkowych. Gminy nie posiadają często kompletnych danych dotyczących liczby i powierzchni ogródków działkowych znajdujących się na ich terenie. Dokumentacja dotycząca tytułów prawnych przysługujących działkowiczom do przekazanych im gruntów też jest dziurawa.

Przepisy określają, jaką maksymalną powierzchnię mogą mieć stawiane na działkach budynki. Nie przeszkadza to budować większych, oczywiście bez wymaganych pozwoleń. To z kolei nie jest problemem dla gmin, które od samowoli inkasują podatek, zamiast zgłaszać je do nadzoru budowlanego. Gminy nie wywiązują się z obowiązku utrzymania na tych terenach czystości. Sprzyja to powstawaniu nielegalnych składowisk odpadów, a nieczystości ciekłe zatruwają glebę i wody podskórne.

Od wielu lat wbrew prawu na działkach mieszkają ludzie, o czym nie wiedzą nawet władze związku działkowców. Tak było na przykład w Szczecinie. Dopiero podczas likwidacji jednego z ogrodów działkowych okazało się, że stale mieszka tam 18 osób.

NIK zwraca również uwagę, że części mieszkańców działek udało się tam zameldować. Pozwalają na to niejednoznaczne przepisy, mimo że ustawa zabrania stałego mieszkania na działkach.