Miasta będą oszczędzać

Rozkręcane w ostatnich latach inwestycje sprawiają, że kolejne samorządy zbliżają się do maksymalnego poziomu długu

Publikacja: 29.11.2010 00:41

Sukiennice - jeszcze w remoncie

Sukiennice - jeszcze w remoncie

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

W połowie roku jedno miasto miało więcej niż 50 proc. długów wobec dochodów – raportuje resort finansów. Najprawdopodobniej był to Kraków. Z informacji zebranych przez „Rz” do końca roku mogą dołączyć do niego: Toruń, Wrocław, Bydgoszcz, Warszawa i Poznań.

O ile w przypadku Warszawy czy Poznania do limitu zadłużenia dla samorządów (60 proc. dochodów w danym roku bez uwzględniania zobowiązań zaciągniętych na realizację projektów współfinansowanych z UE) pozostaje jeszcze spora przestrzeń, o tyle Kraków i Toruń balansuję na granicy. Wystarczy, że ich dochody będą niższe od zaplanowanych o kilkadziesiąt milionów złotych, a misterny plan legnie w gruzach. Z szacunków „Rz” wynika, że w Krakowie wystarczą wpływy mniejsze o 210 mln zł, a w Toruniu – o 33,5 mln zł.

– Ryzyko, że dochody będą mniejsze i nasze zadłużenie przekroczy limit oczywiście istnieje – przyznaje – Bolesław Tymolewski, skarbnik Torunia. – Ale to ryzyko jest pod kontrolą. Oceniamy, że wpływy z podatku PIT i CIT mogą być na koniec roku nawet o 60 – 100 mln zł niższe, niż planujemy. Dlatego maksymalizujemy dochody z innych źródeł – przekonuje Lesław Fijał, skarbnik Krakowa.

Większość miast w ankiecie „Rz” sygnalizuje, że to właśnie mniejsze od zakładanych wpływy z podatków dochodowych od osób fizycznych i prawnych są główną bolączką samorządów. Także resort finansów przyznaje, że o ile dochody z podatku VAT są wyższe od planowanych, o tyle z PIT i CIT – niższe.

Co grozi za przekroczenie limitów zadłużenia? Samorząd nie może ogłosić bankructwa. Może za to mieć problemy z uzyskiwaniem kolejnych kredytów czy kontynuowaniem inwestycji. Władze lokalne muszą przedstawić program naprawczy. Zarządowi, który doprowadził do przekroczenia wskaźników, grozi odwołanie, a w mieście może zostać ustawiony zarząd komisaryczny.

– Ryzyko, że dochody miast będą znacząco niższe od planowanych, oceniam jednak jako niewielkie – komentuje Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. – W swoich budżetach samorządy uwzględniają zwykle pewne bufory bezpieczeństwa, nie są one wyśrubowane co do złotówki.

Długi miast rosną szybko, bo w ostatnich latach na dobre rozkręciły się inwestycje. To wynik ogromnych potrzeb, a ich realizacja wspierana jest dodatkowo przez fundusze pomocowe z UE. Takiej szansy nikt nie chce zmarnować. – Dotychczas z funduszy europejskich pozyskaliśmy prawie 8,5 mld zł, ale musieliśmy zapewnić wkład własny. W 2009 r. z dotacji finansowaliśmy 10 proc. wydatków na inwestycje, a w 2011 r. będzie to aż 40 proc. wydatków – mówi Tomasz Andryszczyk, rzecznik warszawskiego magistratu. – Mówi się, że te długi będą spłacać nasze dzieci i wnuki, ale też przyszłe pokolenia będą korzystać z uporządkowanej, lepszej przestrzeni miejskiej – podkreśla Tymolewski z Torunia.

– Zbliżanie się do 60-procentowej granicy zadłużenia w stosunku do dochodów to rzeczywiście problem, bo takie są prawne ograniczenia – zauważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. – Pytanie tylko, czy te limity nie są zbyt restrykcyjne. Moim zdaniem są. Miasto może być w dobrej kondycji, ale musi tłumić swoją aktywność inwestycyjną, by nie przekroczyć limitów.

Władze lokalne na zlecenie resortu finansów przygotowują obecnie wieloletnie prognozy finansowe. Muszę w nich podać spodziewane dochody, wydatki, deficyt czy nakłady inwestycyjne. W Warszawie te ostatnie mają mieć bardzo wysoki poziom do 2013 r. W tym roku mają wynieść 3,5 mld zł, w przyszłym 3,4 mld zł, w 2012 i 2013 – po ok. 1,9 mld zł.

– Koncentracja nakładów zakładana na lata 2011 – 2013 jest związana z realizacją strategicznych projektów infrastrukturalnych, m.in. II linią metra i mostem Północnym – wyjaśniają samorządowcy. Po tym okresie jednak inwestycje mają spaść do ok. 1 mld zł rocznie.

Taka zapaść wynika z niepewności co do wartości funduszy pomocowych z UE. Prace nad nowym podziałem eurodotacji na lata 2014 – 2020 dopiero się rozpoczynają. Pojawia się też wiele pomysłów, których realizacja byłaby niekorzystna dla Polski. Część europejskich polityków uważa, że poważnie należy ograniczyć środki, które dziś przeznaczamy na nadrobienie zapóźnień infrastrukturalnych. Jeśli do tego dojdzie, polskie samorządy nie będą mogły np. współfinansować z dotacji budowy dróg, obwodnic, mostów czy wodociągów.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=a.cieslak@rp.pl]a.cieslak@rp.pl[/mail][/i]

W połowie roku jedno miasto miało więcej niż 50 proc. długów wobec dochodów – raportuje resort finansów. Najprawdopodobniej był to Kraków. Z informacji zebranych przez „Rz” do końca roku mogą dołączyć do niego: Toruń, Wrocław, Bydgoszcz, Warszawa i Poznań.

O ile w przypadku Warszawy czy Poznania do limitu zadłużenia dla samorządów (60 proc. dochodów w danym roku bez uwzględniania zobowiązań zaciągniętych na realizację projektów współfinansowanych z UE) pozostaje jeszcze spora przestrzeń, o tyle Kraków i Toruń balansuję na granicy. Wystarczy, że ich dochody będą niższe od zaplanowanych o kilkadziesiąt milionów złotych, a misterny plan legnie w gruzach. Z szacunków „Rz” wynika, że w Krakowie wystarczą wpływy mniejsze o 210 mln zł, a w Toruniu – o 33,5 mln zł.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Ubezpieczenia i odszkodowania
Rekordowe odszkodowanie dla pacjenta. Miał operację kolana, wypisano go bez nogi
Prawo karne
Czy Mieszko R. brał substancje psychoaktywne? Są wyniki badań
Prawo w Polsce
Jak zmienić miejsce głosowania w wyborach prezydenckich 2025?
Prawo drogowe
Ważny wyrok dla kierowców i rowerzystów. Chodzi o pierwszeństwo
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem