„Rzeczpospolita" przyjrzała się planom inwestycyjnym metropolii na lata 2011 – 2014. Okazuje się, że mimo projektowanych obostrzeń dotyczących wysokości deficytu i długu (a bez pożyczek nie ma inwestycji) nikt praktycznie nie zmienia swoich zamierzeń. Wprost przeciwnie, największe miasta wciąż mają tętnić budowlanym życiem – przetargami, rozkopanymi ulicami, żurawiami.
We wszystkich dziesięciu największych miastach priorytetem jest transport, transport i jeszcze raz transport. Stąd największe wartościowo projekty to budowy mostów, dróg, połączeń tramwajowych, lotnisk, portów itp. Jak podkreślają lokalne władze, tego typu przedsięwzięcia bezpośrednio podnoszą jakość życia mieszkańców – skraca się np. czas dojazdu do pracy, mniej czasu tracimy w korkach. I co ważne, służą całym obszarom metropolitalnym.
Królują tramwaje
Największy obecnie projekt transportowy wśród polskich samorządów realizuje oczywiście Warszawa. Chodzi o budowę II linii metra – od ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego. W sumie kosztować ma to 4,4 mld zł, a podziemna kolejka ma połączyć dwie strony Wisły już w 2014 r.
Przy stołecznym metrze inne inwestycje z zakresu transportu publicznego wydają się skromne. Ale to tylko pozory, bo przecież żadne miasto w Polsce nie ma budżetu porównywalnego z Warszawą.
Gigantyczne wprost kwoty miasta zamierzają wydać na rozbudowę i modernizację sieci tramwajowych (w tym także zakup taboru). To m.in. efekt polityki Unii Europejskiej, która w budżecie na lata 2007 – 2013 mocno wspiera w obszarach metropolitalnych właśnie proekologiczne systemy transportowe. I tak w Szczecinie tego typu inwestycje (m.in. Szczecińskie Szybkie Tramwaje) to co najmniej 440 mln zł, we Wrocławiu (Zintegrowany System Transportu Szynowego) – 770 mln zł (z czego w tym i przyszłym roku wydanych zostanie ok. 590 mln zł), w Poznaniu – 370 mln zł, Gdańsku – 570 mln zł, Bydgoszczy – 100 mln zł, Krakowie – 500 mln zł, Katowicach – 220 mln zł, a w Łodzi – 650 mln zł.