– Powinniśmy dostać albo czas na dostosowanie się do nowych reguł, albo odszkodowanie – mówili wczoraj na spotkaniu poświęconym znowelizowanej, czekającej już na podpis prezydenta ustawie o czystości i porządku w gminach. Powoływali się na niezgodność ze społecznymi zasadami gospodarki rynkowej.
– Nowelizacja jest ponadto niezgodna z konstytucją – przekonywał prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista. – Już student pierwszego roku prawa miałby wątpliwości, gdyby się z nią zapoznał.
Za najbardziej kuriozalny uznał przepis o sposobie naliczania opłat za śmieci (zgodnie z nową regulacją obowiązki śmieciowe od mieszkańców przejmują gminy). Przepis ten jest niezgodny z art. 217 konstytucji. Ustawa powinna bowiem określać maksymalną wysokość daniny publicznej, a z taką mamy do czynienia, skoro wszyscy obywatele mają uiszczać gminom opłaty za śmieci.
Tymczasem przepisy o czystości i porządku w gminach nie tylko takich kwot nie ustalają, ale jeszcze bardzo niejasno określają, od czego ta opłata ma zależeć. Do wyboru radom gmin pozostawiono, jak będą naliczać opłaty – od liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość, ilości zużytej wody z danej nieruchomości czy też od powierzchni lokalu mieszkalnego. Brakuje szczegółów, czy chodzi o wodę zimną czy ciepłą i jak liczyć powierzchnię mieszkania. Jeżeli rada gminy zdecyduje się liczyć według poboru wody, to część mieszkańców w ogóle nie zapłaci za odpady, bo nie jest podłączona do miejskiego wodociągu.
Przeczytaj także artykuły: