Wójt gminy Skrzatusz (woj. wielkopolskie) ustalił środowiskowe uwarunkowania zgody na budowę wiatraków elektroenergetycznych. Stwierdził jednocześnie, że nie trzeba przeprowadzać oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko (sygnatura: IV SA/Po 330/12).
Zaprotestował jeden z mieszkańców, który chciał, by gmina jednak przeprowadziła ocenę wpływu budowli na środowisko, ponieważ wójt opiera się jedynie na karcie informacyjnej sporządzonej przez inwestora. Nie zostały przeprowadzone żadne badania akustyczne dotyczące oddziaływania pola elektromagnetycznego, wójt nie podparł się też żadnymi opracowaniami naukowymi, nie podał również przewidywanego poziomu hałasu i promieniowania elektromagnetycznego przewidzianego dla inwestycji. A ma to być jedna z największych farm wiatrowych w Polsce – wskazywał we wniosku do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Pile mieszkaniec gminy. Wniósł o uznanie go za stronę postępowania ze względu na to, że planowana inwestycja będzie negatywnie oddziaływała na wszystkich mieszkańców wsi Skrzatusz.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze odrzuciło ten wniosek, bo uznało, że protestujący mieszkaniec nie jest stroną w tym postępowaniu.
Kolegium powołało się na ustalenia wójta, który opracował wykaz nieruchomości położonych w sąsiedztwie inwestycji, na które może ona ewentualnie oddziaływać. Na tej podstawie SKO stwierdziło, że protestujący mieszkaniec nie jest właścicielem ani użytkownikiem żadnej z nieruchomości leżących w bezpośrednim sąsiedztwie planowanej inwestycji. A to – zdaniem kolegium – przesądza o braku uprawnienia do składania przez niego odwołania w sprawie budowy wiatraków.
Mieszkaniec skierował sprawę do WSA, wskazując przy tym, że wójt niedokładnie przygotował listę mieszkańców, na których może mieć wpływ budowa farmy wiatrowej. Zabrakło na niej niektórych osób, mieszkających najbliżej planowanej inwestycji.