Do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK) powinny trafiać zmieszane śmieci od mieszkańców gmin. Nie podoba się to nie tylko firmom odbierającym odpady, ale i tym, które prowadzą zastępcze instalacje przetwarzania śmieci. Zaczęły słać donosy do marszałków województw na ?RIPOK, by wyeliminować swego rodzaju monopol.
Firmy prowadzące zastępcze instalacje mogą przyjmować odpady, ale inne niż zmieszane komunalne. Te mogą bowiem przyjąć wyjątkowo, np. gdy RIPOK nie jest w stanie przetworzyć wszystkich odpadów od mieszkańców albo gdy ma awarię. To raczej się nie zdarza, więc instalacje zastępcze są skazane na przyjmowanie małej ilości śmieci, a tym samym na mniejsze zyski. By to zmienić, w skargach do marszałków województw zarzucają, że RIPOK nie spełniają standardów ochrony środowiska bądź działają niezgodnie z wydanymi dla nich pozwoleniami.
Krzysztof Kawczyński z Rady RIPOK przyznaje, że takie sytuacje się zdarzają. I w jego ocenie niektóre z tych skarg są zasadne.
– Wiele instalacji zostało wskazanych jako RIPOK w wojewódzkich planach gospodarki odpadami na wyrost – mówi Krzysztof Kawczyński. Tłumaczy, że gdy dwa lata temu powstawały wojewódzkie plany, to okazywało się, że w danym regionie jest za mało instalacji spełniających określone wymagania. Z tego powodu, żeby zapewnić przetworzenie odpowiedniej ilości śmieci, na liście RIPOK znalazły się i takie, których właściciele zapewnili, że poczynią odpowiednie inwestycje i w krótkim czasie osiągną wymagany standard.
Posortowane przez mieszkańców odpady mogą nie trafiać do instalacji regionalnych